Wszywka nie zawsze ma rację! – Koszulkowy fejk #1

Seria koszulkowy fejk będzie pojawiać się w każdy pierwszy piątek miesiąca. Przypadek? Nie sądzę ;p Będę w niej pokazywać w jaki sposób rozpoznaję oryginalność koszulek. Analizie poddam przypadki ciekawe, beznadziejne, podchwytliwe, typowe i złośliwe. Każdy z nich rozstrzygnie się jednym z trzech werdyktów: legit (oryginał), fejk (podróba) lub nie jestem w stanie tego ustalić (nie jestem wszechwiedzący!). Pamiętaj, że źródłem odniesienia są artykuły z Wiedzy o koszulkach, więc jeśli czegoś nie rozumiesz, zanim zadasz pytanie, zajrzyj tam.

Nie ma uniwersalnego sposobu na rozpoznanie podrobionej koszulki piłkarskiej. Na wstępie wbij sobie do głowy zasadę:

Nie istnieje taka cecha, która jednoznacznie stwierdzi, że koszulka jest oryginalna. Istnieją jednak cechy, które w 100% potrafią wskazać podróbę.

Za chwilę Ci to udowodnię 😉

Temat odcinka – numer katalogowy!

Artykuł o numerze katalogowym czyta się najlepiej ze wszystkiego na moim blogu. Robi tysiące odsłon rocznie. Nic dziwnego, bo numer to kluczowa sprawa w koszulkach. Bardzo cieszy mnie fakt, że coraz częściej widuję komentarze typu – pokaż wszywkę z numerem. Odnoszę wrażenie, że mam w tym swój udział, bo przed powstaniem mojego bloga… jakby tego nie było.

Niestety, większość ludzi przyjmuje postawę odwrotną do prawidłowej – wystarczy im jedna cecha do potwierdzenia oryginalności. Heh, gdyby to było taki proste, to po 5 minutach nauki, każdy mógłby rozpoznawać podróby. Spójrz jeszcze raz na pogrubione powyżej stwierdzenie. To, że Twoja koszulka ma prawidłowy numer wcale nie oznacza, że jest oryginalna, bo jedna cecha nigdy nie jest w stanie potwierdzić oryginalności. Amen.

Tak samo widzę rzeszę ekspertów i specjalistów, którzy dowiedzieli się, że w starszych modelach kropkowany napis UMBRO na niebieskiej metce w kołnierzu był w oryginałach. Efekt? Pokaż ten napis, pokaż go – ooo są kropeczki, to legit. Ehh… Źle! Jeżeli są, to jeszcze nie oznacza, że oryginał, bo „nie istnieje taka cecha, która jednoznacznie stwierdzi, że koszulka jest oryginalna”. Tak więc jeżeli Twoja koszulka posiada prawidłowy numer katalogowy albo kropeczki na UMBRO, to masz dobry wstęp do tego, aby była oryginalna. W sumie, jak nie posiada kropeczek to… też, bo były modele, które ich nie miały. To pierwszy krok z… kilkudziesięciu, które ja wykonuję w celu potwierdzenia legitności. A Ty jak działasz? Sprawdzasz numer katalogowy i jeśli się zgadza to znaczy, że masz oryginał? To za kilka chwil Cię uświadomię, że to nie wystarcza. Skutecznie 🙂

1. Chyba każdy spotkał CW1526…

Jest kilka takich numerów, które w podróbach pojawiają się nad wyraz często. P95985, AI4411 czy chociażby CW1526. Wszystkie z wymienionych są przypisane do jakiś modeli przez Adidasa (odpowiednio Real Madryt, Hiszpania i Kolumbia). Często widzę sytuacje, gdy ktoś prosi o LC (legit check), wrzuca wszywę z CW1526 mając koszulkę dajmy na to Manchesteru United i dostaje odpowiedzi – fejk, bo to numer Kolumbii. Brawo, bo zgodnie z zasadą, że istnieją cechy które są w stanie wykryć podjebę. I to jedna z nich. Ale… działa tylko w tym przypadku! Czyli przy numerze CW1526. Dlaczego? Bo masz 100% pewności do jakiej koszulki należy ten numer. Jeżeli chcesz być biegły w rozpoznawaniu podrób, musisz zatem siedzieć tak głęboko w temacie, aby znać tych przynależności setki, o ile nie tysiące. Zresztą w drugim punkcie Ci to pokażę, dlaczego takiej postawy nie możesz stosować zawsze.

CW1526 oznacza domową replikę z 2018 roku na krótki rękaw, rozmiarówka męska. Posługując się logiką, że dobry numer na wszywce oznacza legitny trykot… Dobra, spójrz na te zdjęcia:

Jest Kolumbia – domówka z 2018 roku, męska, na krótki rękaw. Replika. Czyli wszystko się zgadza, tak? No przecież sprawdziłeś numer, wyskoczyła ta koszulka, czyli git, nie? I to jeszcze sprawdziłeś na moim blogu, więc masz więcej niż 100% pewności, że legit:

I co? Zostajesz z fejkiem w łapie. Bo przyjąłeś, że jedną cechą potwierdzisz oryginalność – w tym przypadku numerem katalogowym. Ile razy tak zrobiłeś? Dużo? To teraz zapytaj sam siebie ile fejków masz w szafie? ;p

A dopiero co pisałem, że… „Nie istnieje taka cecha, która jednoznacznie stwierdzi, że koszulka jest oryginalna.” I tego się trzymaj. Jeżeli sprawdzasz oryginalność tylko po numerze, czas najwyższy przestać to robić. I zdrowo byłoby także nie słuchać „ekspertów”, którzy tylko w ten sposób działają. Wiele razy widziałem jak pod fejkami rzesza ludzi pisała, że to oryginał. I co? I jak włączałem się do dyskusji, że to jest fejk, to mnie tłum zjadał. Szedłem więc po popcorn i z zaciekawieniem obserwowałem jak od czasu do czasu ktoś rzucał jakieś ciekawe epitety w moją stronę. Ba! Co odważniejsi licytowali się, oferując po kilka stów za podróbę. Gdzie tu sens, gdzie logika? 🙂

Po czym masz więc poznać, czy posiadasz oryginał? Najprościej dla Ciebie będzie popatrzeć na detale. Tylko najpierw musisz je znać, bo… w każdym modelu mogą być inne – mniej lub bardziej dokładne, czyli na różnym stopniu zaawansowania. Najprościej jest więc odszukać oryginał i porównać do niego. Zawsze rekomenduję tę metodę. Niezależnie od stopnia zaawansowania Twojej wiedzy. Dzięki niej szybko zbiera się doświadczenie. Po tysiącu takich analiz np. koszulek Adidasa z lat 2015-2020 będziesz znał je na tyle dobrze, że rzucisz okiem na to co dziś jest dla Ciebie nierozpoznawalne i powiesz – fejur. Wypad mi z tym.

Pierwszy rzut swoim okiem wykonaj w stron… tfu, na logo Adidasa. Na zielono zaznaczyłem Ci elementy, których nie spotkasz w oryginalnej koszulce Kolumbii z 2018 roku (ale uczulam, w tym modelu, bo istnieją modele koszulek, w których taka niedoskonałość byłaby akceptowalna w oryginale – dlatego doświadczenie jest tak cenne, a nie sztywne zasady). Po pierwsze litery „a” oraz „d” w dwóch miejscach niemalże się dotykają. Dodatkowo pierwsza litera „d” ma łączenie z drugim paskiem, zaś drugie „d” dotyka wręcz trzeciego paska. Spójrz jaka precyzja jest na oryginale. Oczywiście w tej podróbie dostrzeżesz więcej niedociągnięć, jak przykładowo wypukłość ostatniego czworokąta, kreska między literami „di” itd. Nie chcę pokazywać wszystkiego, tylko zwrócić Twoją uwagę na najprostsze elementy:

Drugi ważny element – herb. Ciężko mi w tym podrobionym znaleźć fragment, który wyglądałby jak w oryginale, ale… czy Ty potrafisz znaleźć taki, który do oryginału nie przystaje? Popatrz, że w podjebie każda litera wygląda jakby była pisana inną czcionką. Widzisz to? Jeżeli nie, to jeszcze prościej – spójrz na środkowy ogonek liter E oraz F. W podróbie każdy z nich jest inny – jeden chudy, drugi gruby. Zaś w oryginale…? Zaczynasz widzieć te różnice? Pamiętaj, abyś zawsze szukał najprostszych elementów i po prostu postaraj się je porównać. Tych różnic jest tam jeszcze cała masa. Potrafisz jakieś wskazać?

Ostatnią, prostą i zarazem dość idiotyczną rzeczą jest umieszczenie… naszywki „authentic” z wersji meczowych na replice. Czasem zdarzają się aż tacy ignoranci wśród tworzących fejki. Pewne rzeczy po prostu nie mają skali i w tym wypadku jest to kretynizm tego który to stworzył, a później oszusta, który był w stanie taki chłam komuś sprzedać.

Mimo, że numer na tej koszulce jest prawidłowy, jest to zwykły fejur. I teraz już to widzisz, prawda? Śmierdząca podróba, na którą nie da się patrzeć. Jedna cecha, czyli numer katalogowy (CW1526) nie wystarczył, aby potwierdzić oryginalność, ale… pokazałem Ci dwa miejsca, które z pewnością pokazały, że to fejk. Tak naprawdę wystarczył jeden rzut oka na logo Adidasa lub herb, ale rozpisałem się trochę ponad miarę, gdyż to pierwszy przypadek w pierwszym artykule tego cyklu.

Werdykt: wszywka zrobiła Cię w bambuko, bo ma prawidłowy numer, ale to podróba -> FEJK

2. Świat Koszulek Piłkarskich sprzedał mi podróbę!

Skoro daję Ci wiedzę, w zasadzie za darmo, to teraz czas na lokowanie produktu – fejury w sklepie kolekcjonera! Fajansiarz Tianse17 niby taki kozak, a oszukuje ludzi we własnym sklepie! To świnia wredna, menda (prawie) łysa, cwaniaczek zasrany, sobie to oryginał zostawi, a ludziom chłam wciśnie. W tym jego pseudo-sklepie swiatkoszulekpilkarskich.pl kupiłem koszulkę i dostałem szajs zwykły co się numer nie zgadza. Oszust! – Po reklamie xD

I w zasadzie taka reakcja nie byłaby niczym dziwnym. Ale nie z powodu, że pozwoliłem podróbie znaleźć się w moim sklepie, a dlatego, że osobie która by to pisała, brakłoby wiedzy i doświadczenia. Nie miałbym jej tego za złe, bo trochę tego potrzeba, aby rozpoznać oryginał. Sprawa tyczy się tego fajnego t-shirtu:

Zauważ, że nie ma zdjęcia wszywki. Celowo. Na moje polecenie. Zakazałem jej umieszczać, aby nie wywoływać gównoburzy. Pokażę Ci ją teraz (razem z papierową metką):

Widzisz tam numer katalogowy G89666. Żeby popełnić kolejny błąd w swoim życiu, wpisałbyś go w Google i…

Fejur jak nic, co nie? Nawyskakiwało cholera wie co. Wszystko, tylko nie to co trzeba. W dodatku numer na wszywce jest inny niż ten na papierowej metce. Czyli już są dwa mocne dowody, że to podjebka, tak? W ten sposób 99% internetowych znawców klepnęłaby to jako fejk. A co jak ja Ci powiem, że to oryginał? Bo to jest oryginał.

Ta koszulka to baza Adiasa – zwykły t-shirt. Potocznie mówi się na to „templatka” od angielskiego „template” – szablon, wzorzec, baza (pod coś). Wydany w wielu kolorach pod tym samym numerem (tak, takie rzeczy też się dzieją). Po prostu goły t-shirt z logo niemieckiego producenta na klatce piersiowej.

Dopiero po zdobyciu mistrzostwa przez Juventus, grafik stworzył projekt, który został naniesiony na te wyprodukowane już koszulki. Wtedy też dorobiono naklejkę na metkę (tą na żyłce). Po co? Żeby odróżnić zwykły goły t-shirt od tego z nadrukiem za 6-stego majstra z rzędu. W tym celu nadano mu inny numer – CZ0671. Ot, cała historia.

Nikomu do głowy nie przyszło produkować tych koszulek od nowa, żeby numer na wszywce był prawidłowy, bo byłoby to bardziej kosztowne. Wykorzystano co było już na magazynie, czyli gotowe t-shirty. I co, już drugi raz Cię wszywka dziś oszukała, czyż nie? Tylko tym razem myślałeś, że to fejk, a… pomimo błędnego numeru t-shirt okazał się być oryginałem. To jak, sprzedaje podróby w swoim sklepie, czy nie? 😉

Werdykt: mimo błędnego numeru na wszywce jest to oryginał -> LEGIT

3. Kochajmy calcio!

Patrz jakie cudo – koszulka reprezentacji Włoch z 2004 roku. I to jeszcze z del Piero. Cacuszko, nie?

Dobra, sprawdźmy jaki numer katalogowy ma. Na wszywie jak byk 731225. I wiesz co, bez zanudzania powiem Ci, że to jest prawidłowy numer dla tego modelu. Czyli mogę iść i cieszyć się mega trykotem, bo numer dobry. Stój! Gdzie leziesz? Chodź no tu, pokaż mi ją.

Ta Puma na klacie to skąd jej się nadwaga wzięła? Nie widzisz tego? To patrz jak wygląda w oryginale (po prawo):

Zaczynasz widzieć różnicę, gdy obok masz oryginał? Znacznie prościej przejrzeć na oczy, gdy ma się dobry punkt odniesienia, co? To może spojrzysz jeszcze na herb? Co to za obszycie? Krzywe i jeszcze w dodatku whaftowane w materiał. Proszę ja Ciebie, popatrz tylko na oryginał po prawo:

Widzisz tę jakość w obszyciu? W dodatku ono nie przylega do materiału, bo wyhaftowany herb był naklejony na materiał. Od wewnątrz przeszycie było tylko na jedną nić. Zaś w podróbie poszli na ostro i bez namysłu whaftowali go w materiał:

Pomijając jakość wykonania, odwrotnie jest wszyta także boczna czarna metka – do góry nogami względem oryginału:

Jest jeszcze cała masa szczegółów, które zdradzają z czym masz do czynienia. Chociażby ten pasek, który w podróbie jest zupełnie inny:

No a popatrz, numer się zgadza – 731225:

I widzisz, ufając jednemu parametrowi, kolejny raz zrobił Cię w bambuko.

Werdykt: pomimo, że koszulka posiada prawidłowy numer katalogowy, jest podróbą -> FEJK

P.S. Pominąłem całkowicie fakt, że czcionka użyta do nadruku jest podrobiona, bo całkowicie nie w tym kolorze. Skupiłem się w tym przypadku na samym trykocie, tak abyś sobie poradził również, gdyby nie było nadruku.

4. Słyszałeś już jak się ubiera drużynę na Mistrzostwa Świata w 2 dni?

W 2014 roku Bośnia i Hercegowina debiutowała na mundialu. Wtedy to dosłownie na 2 dni przed rozpoczęciem mundialu zmienili sponsora na Adidasa. Serio. Gdy kupiłem ten trykot, przyszedł do mnie z dwoma numerami katalogowymi. Myślałem, więc, że to podróba, ale… tę historię już opisałem tutaj – Adidas ubrał drużynę na Mistrzostwa Świata w dwa dni!

Przeczytaj, a ja tylko powiem, że mimo niepoprawnego numeru na wszywce, okazała się być oryginałem.

Werdykt: wszywka z numerem katalogowym znów zrobiłaby Cię w konia -> LEGIT

5. Aaaaaarkadio Milik i trykot z jego autografem

Portale aukcyjne to śmieciowiska. Odpowiedz sobie na proste pytanie – gdzie mają być oszuści, jeśli nie właśnie tam? I tu mam historię, która opowiada o tym, jak wtopione zostały 4 stówy. Taki trykocik przyszedł do jednej z osób:

Numer na wszywie 304NW80. Sprawdzasz – zgadza się! Łooooo, oryginalny trykocik z autografem Milika. Bajka, co? Nie ☹

Wszywka znów nie jest wystarczająca. Gdy tylko na nią spojrzałem, to od razu zobaczyłem „Solor” zamiast „Color” i już wiedziałem co jest grane. W zasadzie, wiedziałem że to fejk już po pierwszych dwóch zdjęciach, zanim doszedłem do trzeciego z wszywką.

Po czym możesz szybko poznać, że wiele rzeczy nie gra? Spójrz na front trykotu. Od góry idąc – kołnierzyk nie ma guzika. Sprawdź, że wersje meczowe posiadały guzik. Repliki miały całkowicie inny kołnierz. Siłą rzeczy widzisz, że guzik był tu obowiązkowy i oszust robiący tę podjebę go pominął. To fajny model, bo masz krateczki na materiale. Zobacz po nich jak krzywo jest naklejone logo Kappy. Powinno być prosto, a tymczasem lewa stopa jest o 2 kratki niżej niż prawa. No i herb… Jeżeli nie widziałeś jak wygląda herb Napoli w meczowej Kappie, to patrz:

W ogóle nawet do siebie niepodobne, co? Czuć jakość w oryginale. Jeszcze masz jakieś pytania? To tu masz link do koszulki meczowej z tego samego sezonu (bramkarska Napoli 2019/20 meczowa) – porównaj sobie detale, jeśli chcesz 🙂

Koszulka to zwykły fejk. Kupiony za 20-30zł. Autograf ktoś podrobił własnoręcznie lub używając do tego urządzenia o nazwie autopen. To maszyna do której wprowadza się wzór podpisu, a ona go powiela na nośnikach – kartki, koszulki, karty ze zdjęciem piłkarza. Takich oszustów i aukcji jest mnóstwo. I jak widzisz, nawet z prawidłowymi numerami katalogowymi. Ceny? 400-1400zł za szmatkę… Za 3 dychy i podrobiony podpis. Warto? Nie sądzę.

Werdykt: pomimo prawidłowego numeru na wszywce, to podróba -> FEJK

Podsumowanie

Zapamiętaj zasadę, którą podałem na początku. Nie ma takiej cechy, która na 100% potwierdzi oryginalność. Jednym aspektem nigdy nie sprawdzisz, czy koszulka na pewno jest legitna. Tu potrzeba mnóstwa wiedzy, doświadczenia i biegłości w tematyce trykotów i ich producentów w różnych obszarach czasowych. To podstawa do działania. 99% z czytających ten artykuł tego nie ma, bo to kosztuje tysiące spędzonych godzin wśród trykotów. Dlatego rekomenduję Ci technikę porównawczą. I po to każdą koszulkę którą mam dokładnie fotografuję, abyś mógł usiąść przed monitorem i mieć 117% pewności, że porównując z trykotem z mojego bloga, masz odniesienie do oryginału.

Jeżeli widzisz, że ktoś sprawdza oryginalność tylko na podstawie jednej cechy, jak przykładowo numer katalogowy, to miej w pamięci, że to jest dobry początek do potwierdzenia legitności. Początek. Nie koniec.

Odróżnianie oryginałów od podrób jest trudne, jeśli nie ma się w głowie dziesiątków wyjątków, odchyleń od norm, dopuszczalnych niedoskonałości itd. Wiem to, bo kiedyś nie potrafiłem się w tym połapać i szlifowałem swoją wiedzę przez lata. Nie będziesz ekspertem za rok czy dwa. To zdecydowanie za mało, aby spotkać wystarczającą ilość przypadków. Dlatego tu jestem i… słuchaj, jest opcja, abyś nie musiał się o to martwić. Pomyśl, że przez moje niecne łapki przechodzi każdy trykot, który ląduje w ofercie mojego sklepu, czyli w Świecie Koszulek Piłkarskich. Jak myślisz, czy ze swoją wiedzą i nienawiścią do podrób przepuściłbym tam fejka? 😉

Mam nadzieję, że po tym artykule opadła Ci szczena. Że udało mi się pokazać, jak wielkim błędem może być oparcie się tylko jednej cesze trykotu. Do usłyszenia w kolejnym artykule koszulkowego fejka. Mam nadzieję, że zaskoczę Cię równie mocno, bo… jest czym.

I koniecznie podziel się ze mną co sądzisz o tym artykule? Daj mi feedback, czy taka wiedza jest potrzebna? Mam jej mnóstwo, więc mogę się nią dzielić przez kolejne lata. Pytanie tylko, czy tego chcesz i jest dla Ciebie pomocna? 🙂

Zostań moim patronem 🙂

Kozak artykuł? Pokazałem Ci coś, o czym jeszcze nie słyszałeś? Uznajesz to za pożyteczną dawkę wiedzy? Stworzyłem coś wartościowego? Być może pomogłem Ci w ten sposób nie wtopić stówy albo dwóch na fejka? Możesz mi się odwdzięczyć rzucając groszem na portalu zrzutka.pl, a ja za to będę tworzył kolejne takie treści dla Ciebie 😉

Wesprę Cię i Twój blog za wiedzę, którą mi przekazałeś 🙂

Do zobaczenia w kolejnym artykule 👊

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Komentarz do “Wszywka nie zawsze ma rację! – Koszulkowy fejk #1”