Trafiasz na stronę sklepu internetowego po raz pierwszy i… w jaki sposób rozpoznać, że masz do czynienia z oszustem, a nie legalnym przedsiębiorcą? Przecież widzisz tylko to co jest wyświetlone na ekranie, a na nim każdy może wyświetlić co tylko zechce. Na tym polega Internet.
Skąd więc masz wiedzieć, że po drugiej stronie monitora, zamiast poważnego sprzedawcy, któremu na Tobie zależy, czai się oszust? Jest na to wiele sposobów i nie musisz być zaawansowany technologicznie, aby dzięki nim sprawdzić na kogo trafiłeś. Jesteś ciekawy jak to zrobić? To chodź, pokażę Ci je, a następnym razem gdy trafisz na nieznaną sobie stronę, będziesz w stanie szybko ją zweryfikować. I mam nadzieję, że dzięki temu nie będziesz kolejną ofiarą oszusta 🙂
Co MUSI znajdować się w sklepie?
1. Regulamin. Bez niego żaden internetowy sklep nie może istnieć i funkcjonować. I już nawet nie chodzi o jego poprawność, ale samą obecność. Bardzo często oszuści nie są w stanie chociażby przekopiować darmowych wzorów dostępnych w sieci. Nie musisz więc znać np. klauzul niedozwolonych i analizować jego treści. Po prostu sprawdź, czy on w ogóle jest. A bardzo często go nie ma, gdyż…
2. W regulaminie powinny znajdować się wszystkie informacje o firmie, czyli kto jest sprzedawcą – stroną z którą klient dobije targu. Sprzedawca absolutnie nie może być anonimowy. Zobacz jak zaczyna się regulamin w moim sklepie:
Obowiązkowe jest podanie nazwy firmy, jej adresu oraz NIP, czyli Numeru Identyfikacji Podatkowej. Mój regulamin został przygotowany przez profesjonalną kancelarię prawną, która zajmuje się tą tematyką i spójrz, że on się od tych informacji ZACZYNA. Te dane nie są „ukryte” w gąszczu tekstu albo na przedostatniej stronie, do której i tak nikt nie dociera.
Oczywiście, z reguły oszuści nie zakładają firm. Sprzedają nielegalny towar w sposób nielegalny, gdyż… po co mieliby legalizować nielegalny proceder? Dlatego, zazwyczaj, nie znajdziesz w ich „sklepach” informacji o zarejestrowanej działalności.
Choć w tym miejscu musisz uważać, gdyż niektórzy z nich są na tyle sprytni, aby podać jakieś dane. Najczęściej są one kradzione. Nie jest problemem to zrobić, gdyż wbijasz na rządową stronę CEIDG (Centralna Ewidencja i Informacja o Działalności Gospodarczej) i tam masz wyszukiwarkę w której jest spis wszystkich legalnie zarejestrowanych firm:
https://aplikacja.ceidg.gov.pl/ceidg/ceidg.public.ui/search.aspx
Zdarzają się więc sytuacje, że ktoś skopiuje sobie dane jakiejś firmy, podszywając się pod nią. Co wtedy należy zrobić? Co w sytuacji, gdy masz podejrzenie, że ktoś ukradł czyjeś dane? Skontaktuj się z tą firmą i zapytaj, czy strona internetowa na której znalazłeś ich dane, na pewno należy do nich.
Najczęściej oszuści wybierają małe lokalne działalności, aby się pod nie podszywać. Takie które nie mają np. stron internetowych. Dlaczego? Bo bardzo trudno jest się z taką firmą skontaktować. Wyobraź sobie, że ktoś robi drobne remonty w małym miasteczku i ogłasza się w lokalnym portalu lub ma robotę z polecenia. Jak go odnajdziesz, gdy oszust przywłaszczy sobie jego NIP? Jest to cholernie trudne, dlatego właśnie takim firmom oszuści kradną dane. Z dużymi lub znanymi firmami, albo po prostu z takimi, z którymi łatwo jest się skontaktować, raczej się to nie zdarza. Przykładowo ze mną – mam swój blog, sklep i aktywne social media. Gdyby ktoś próbował podszywać się pod dane mojej firmy, w mgnieniu oka znalazłbyś sposób aby się ze mną, czy też moim sklepem, skontaktować. To się oszustom nie opłaca.
Inną opcją jest kradzież takich danych, jakich przeciętny konsument nie jest w stanie sprawdzić. Mam tu na myśli wpisanie sobie w regulamin danych jakiejś firmy spoza Polski. Nie rzadko widzę, że oszuści lubią wrzucać dane jakichś firm widmo z londyńskich biurowców. Równie często zdarza się także podszywanie pod firmy z Chin czy Australii – bo są daleko i nie do zweryfikowania.
3. SSL – Secure Socket Layer. Mówiąc wprost, to kłódeczka, którą widzisz obok adresu strony internetowej. Co ona daje i czy jest ważna? I to jeszcze jak!
Bez wchodzenia w szczegóły – obecność certyfikatu SSL, czyli kłódeczki, oznacza że „rozmowa” między Twoim komputerem i sklepem jest zaszyfrowana. Jeżeli Ty wpisujesz hasło do logowania na swoim komputerze, to ono musi dotrzeć do serwera sklepu, tam musi zostać przetworzone, a następnie musi wrócić informacja zwrotna do Ciebie, że hasło jest poprawne, czyli się zalogowałeś. Wszystko co robisz na jakiejkolwiek stronie funkcjonuje w ten sposób. Jeżeli strona posiada SSL, to oznacza że taka „rozmowa” odbywa się trochę jak przesyłanie szyfrów na wojnie – jest kodowana. Znasz historię enigmy? Niemcy w czasie II Wojny Światowej mogli wysyłać sobie poufne informacje i rozkazy, gdyż wszyscy wokół nie potrafili ich rozkodować. W uproszczeniu pisząc, SSL to taka dzisiejsza wirtualna enigma.
Wyobraź sobie, że niektóre strony tego certyfikatu nie posiadają. Korzystanie z nich jest skrajnie niebezpieczne. Uwierz mi, nikt, ale to absolutnie nikt, kto zakłada sklep internetowy, nie zrobiłby go bez posiadania certyfikatu SSL. Gdy tego certyfikatu nie ma, to komunikacja między Twoim komputerem a serwerem sklepu… Hmm, można ją porównać do audycji radiowej – każdy kto zechce, może się wpiąć i słuchać, co jest nadawane. Zamiast zaszyfrowanego bełkotu, będzie słyszał to, co podajesz. I teraz pomyśl, że w takim sklepie wpisujesz dane swojej… karty płatniczej 😬
W jaki sposób sprawdzić, że strona internetowa jest bezpieczna? Po pierwsze, będzie posiadać zamkniętą kłódkę obok adresu strony. Natomiast sam adres będzie zmodyfikowany, gdyż jego początek zmieni się z „http” na „https”. Literka „s” jest kluczowa. Ona musi tam być. Pierwsze co powinieneś robić po wejściu na jakąkolwiek stronę, to rzucić okiem czy ma zamknięta kłódkę, a więc czy jest w adresie literka „s”. Jeżeli tego nie ma, to nie podawaj niczego, ale to absolutnie niczego, w takiej witrynie.
Co robić gdy spotkam sklep bez SSL?
Uciekać. Poważnie. Jeżeli odwiedzasz stronę internetową, która nie spełnia wszystkich trzech powyższych warunków, to najbezpieczniejsze co możesz dla siebie zrobić, jest jej opuszczenie. I nie wracanie na nią nigdy w przyszłości. Chyba, że akurat masz niepohamowaną ochotę zostać oszukanym i to właśnie Cię kręci, to miłej zabawy ;p
Niespełnienie choćby jednego z powyższych warunków jest w biznesie tak absurdalne, jak jazda autostradą pod prąd. Czy pojechałbyś z kimś, albo wynająłbyś transport, wiedząc że kierowca będzie zapierniczać pod prąd na autostradzie? Prawdopodobnie znalazłby się taki szaleniec, ale ja mówię – takie zabawy mnie nie kręcą. To jest ten poziom ignorancji względem przepisów, prawa i jakiegokolwiek podejścia do życia. Gdybyś przyszedł i powiedział mi, że nie będę posiadać certyfikatu bezpieczeństwa SSL we własnym sklepie, to prędzej uwierzę, że pojadę tysiąc kilometrów autostradą pod prąd. Każdy kierowca wie, że jest zakaz jazdy pod prąd na autostradzie, tak jak każdy przedsiębiorca wie o trzech powyższych punktach.
Dlatego jeżeli spotkasz witrynę, która wyłamuje się w jakikolwiek sposób z podanych zasad – uciekaj. Oznacza to, że na 99,9% spotkałeś oszusta. Pozostałe 0,01% to kretyni, którzy niby mają prawko, ale faktycznie jadą pod prąd na autostradzie. YouTube pokazał, że tacy też są. I tak jak nie warto z takimi użytkownikami dróg wsiadać do pojazdu mechanicznego, tak samo nie warto z tego typu ignorantami robić biznesu.
Podróby i handel nimi w świetle prawa
Każdy nielegalny przedmiot, to oszustwo. Dlatego celowo używam słowa „oszust” wobec każdej osoby, która to sprzedaje. Dostarczenie komuś przedmiotu podrobionego zawsze jest oszustwem. I w tym temacie nie ma dyskusji – jest to pozbawione jakiejkolwiek moralności oraz uczciwości. Zabrania tego Prawo Własności Przemysłowej art. 305:
Moc prawną ma tutaj także artykuł 286 Kodeksu Karnego. Dotyczy on… nie jestem specjalistą od prawa, tylko trykotów, dlatego zacytuję adwokat Aleksandrę Rychlewską-Hotel, która w rewelacyjny sposób opisała o czym mówi art. 286 KK:
„Oszustwo z art. 286 k.k. należy do jednych z najczęściej popełnianych przestępstw w Polsce. Jest to specyficzne przestępstwo przeciwko mieniu, gdzie sprawca nie posługuje się przemocą, a pokrzywdzony dobrowolnie przekazuje swoje (lub cudze) mienie. Sprawca wykorzystuje tutaj błąd po stronie pokrzywdzonego lub jego niezdolność do należytego zrozumienia podejmowanych działań. W praktyce największe znaczenie będzie mieć przy tym wprowadzenie ofiary w błąd.”
Aleksandra posiada stopień doktora nauk prawnych ze specjalizacją prawo karne i chętnie zgodziła się na udostępnienie jej cytatu w tym artykule. W dodatku, zostawiam Ci link do obszernego wyjaśnienia art. 286 KK na jej blogu:
https://www.karh.pl/prawo-karne-gospodarcze/oszustwo-art-286-k-k/
Jak zatem brzmi artykuł mówiący o oszustwie?
Czy masz jeszcze jakąkolwiek, choćby jedną, wątpliwość, że podróby są nielegalne, a handel nimi prawnie zabroniony? Że sprzedaż podrobionych towarów to złamanie art. 305 PWP, zaś wykorzystywanie nieświadomości konsumenta, że płaci za przedmiot nielegalny, to oszustwo z art. 286KK? Płaci za coś, czego realna wartość wynosi, cytując klasyka – zero euro, zero złotych.
Oba screeny artykułów wykonałem na portalu lex.pl. To jeden z największych polskich systemów informacji prawnej.
Koniec gadania. W poprzednim koszulkowym fejku pokazałem Ci jak rozpoznawać konta oszustów na portalach aukcyjnych, to teraz czas na konkretne przykłady oszustów, którzy poszli o krok dalej. Pokażę Ci dziś 5 „sklepów”, których się wystrzegaj.
1. pilkarskisklep.com
Na pierwszy ogień wybrałem taki przykład, który powinieneś odrzucić po niespełna sekundzie. Brak certyfikatu SSL – brak zamkniętej kłódeczki (tudzież zielonej, w zależności od przeglądarki), a to oznacza, że nie ma tam w adresie httpS.
Jeśli widzisz coś takiego, to z miejsca uciekasz i ewakuujesz się czym prędzej. Nie ważne co by na tej witrynie się znajdowało i jakich cudów by nie oferowali, jest to dla Ciebie miejsce niebezpieczne. Nie zostało ono stworzone przez kogoś, kto chce zaoferować Ci coś fajnego i dobić targu, tylko przez oszusta.
2. koszulkiskleppl.com
Na pierwszy rzut oka widać, że to kolejne fejkowisko. Strona wygląda jakby cztery pokolenia „mirków handlarzy” nad nią pracowały, konsultując swoje prace z „januszami biznesu”. Ale dobra, jest kłódka, czyli te lata nie poszły na marne ;p
Szybki rzut oka do regulaminu i… znalazłem coś, co się nazywa „warunki usługi”. Wewnątrz bełkot, którego nawet Google Translator nie zrozumie, a co dopiero człowiek. Możesz tam sobie przeczytać, że „zrzekasz się wszelkich praw” do czegoś tam. Nawet w sumie nie wiem do czego, ale kto pisze takie rzeczy w regulaminie? I inne temu podobne majstersztyki?
Oczywiście wszystkie koszulki, nawet te które dopiero miały premierę, dostępne za 1/3 ceny, albo nawet i za mniej. Wysyłka z Chin. Bez dwóch zdań to miejsce jest scamem.
3. koszulkipilkarskie.com
Ponownie widzisz tutaj same najnowsze modele za 1/3 ceny, więc mam nadzieję, że z miejsca zapaliła Ci się lampka, że Mercedes S-klasy w cenie Passata to jednak nie jest normalna sytuacja. I zamiast lecieć go kupić, zadajesz sobie pytanie – co jest nie tak? Ogółem jakbyś przejrzał sobie ofertę tego „sklepu” to zobaczysz, że wszystkie męskie koszulki są w cenie 139,99. Bez względu na model i producenta. To też jest częsta cecha miejsc tworzonych przez oszustów – jednolita cena na wszystko.
Widzisz już więc, że to kolejny scam i oszust, który zamawia w Azji podjeby po 20-30zł i w ten sposób oszukuje ludzi. Ale daj nieco podrążyć, gdyż ten przypadek jest naprawdę godny uwagi. Na tej stronie są jakieś wypociny nazwane regulaminem i dane firmy! Patrz tylko:
Co na pierwszy rzut oka od razu nie pasuje – angielska firma z angielskim adresem, a polski numer konta. Widzisz to? Czyli rejestracja w kraju xxx, żeby w kraju yyy sprzedawać nielegalne przedmioty. Gdyby to była legalna działalność, taka forma nie byłaby niczym dziwnym. Ale to fejki, więc… Smróóóóód taki, że trzeba węszyć dalej. Otwieram Google, kopiuję adres i naciskam przycisk „sprawdzam”. Co znalazłem pod tym adresem? Firmę cracovia.org.uk. Ta firma sama opisała się na swoim fanpage na Facebook’u w ten sposób:
„Optymalizacja finansowa firm.
Rejestracja spolek Limited (z o.o.)w Wielkiej Brytnii.
Wirtualne biuro i ksiegowosc w UK. Upadlosc Konsumencka dla Polakow”
Wygląda więc na to, że sprytny oszuścik postanowił otworzyć nielegalny sklep, rejestrując się w Anglii. I to nie na swój adres, tylko pod adresem firmy, która zajmuje się obsługą firm w UK. Nie zarzucam tutaj nic tej firmie. Nie wiem czy bierze w tym procederze świadomy udział, czy po prostu nieświadomie została wykorzystana. W każdym razie, zobacz jak sprytnie oszust się ustawił:
- nie wiadomo gdzie jest fizycznie, bo nie trzeba być rezydentem UK, aby móc założyć tam działalność,
- firmę zarejestrował przez pośrednika, poza UE,
- zaś nielegalnym handlem zajmuje się na terenie Polski (w UE).
Ech, no dobra. Na pewno się jeszcze zastanawiasz – a skąd niby masz pewność cwaniaczku, że ten numer konta jest polski, a nie angielski? I bardzo dobrze, że Cię to trapi. Niezmiernie mnie to cieszy. Takich dociekliwych to ja najbardziej szanuję. I już rozwiewam Twoje wątpliwości. Napisałem do oddziału BNP Paribas z pytaniem o to w jaki sposób rozpoznać polskie i angielskie konto. Bank bez problemu i bardzo szybko udzielił mi takiej informacji. Proszę:
Wątpliwości rozwiane, można iść dalej. Na screenie „regulaminu” widać także logotyp systemu płatności internetowych Przelewy24. Podpisywałem z tą firmą umowę – jako właściciel sklepu, tyle że dla odmiany, legalnego. Przeczytałem warunki korzystania z usług tego operatora. I oczywiście, nie wolno łamać prawa. Sprzedaż podrób jest łamaniem, więc oszust jak widać, jedzie po bandzie, bo oszukuje wszystkich – nawet firmę Przelewy24. Zaczynają się pojawiać kolejne argumenty, które pokazują, dlaczego się ukrywa, czyż nie? I dlaczego skorzystał z opcji „wirtualne biuro”.
Przyznaj, że to dość ciekawy przypadek. Widać, że ktoś tu próbował kombinować i starał się być sprytny. Jednak UK nie jest w Unii Europejskiej, więc angielska firma chcąca prowadzić handel robiłaby to od siebie, mając tym samym angielskie konto, lub posiadałaby siedzibę, tudzież oddział, na terenie UE, np. w Polsce. Oczywiście, byłyby wyjątki od takich sytuacji, gdyż wszędzie są, ale… zauważ, że to typowo polski sklep z wirtualnie wyniesioną siedzibą do Anglii. Nie ma swojego angielskiego odpowiednika. Nie ma angielskiej wersji językowej. Kto więc wynosiłby siedzibę poza UE, aby działać na terenie UE, nie mając siedziby lub oddziału w UE? Omijaj szerokim łukiem to moralne dno, którym jest ten pseudo-sklep.
Oczywiście, wszystkie najnowsze trykoty, wbrew jakiejkolwiek logice i przepisom, trafiają także na portal aukcyjny. Przykładowo właściciel tego podjebanego przybytku, posiada konto na Allegro. Od jakiego czasu? W momencie robienia screena ponad 2 lata. Przez ponad dwa lata popycha przedmioty, które nie mają się prawa na tym portalu znaleźć, zaś portal… cóż, kasuje od każdego zakupu prowizję, więc… skoro nie usuwają takich kont, to znaczy że wiesz gdzie Cię mają. Oto screeny konta powiązanego z tym „sklepem” na Allegro. Sprzedawca posiada:
- 175 aktywnych ogłoszeń,
- ponad 340 ocen z ostatnich 12 miesięcy, więc sprzedał minimum tyle podrób – nielegalnych rzeczy.
A właśnie, jakby ktoś pytał o czas dostawy, to standardowo podaje miesiąc, więc to kolejny dowód, że paczka idzie z Azji. Mimo tego, na Allegro kraj dostawy wpisał Wielka Brytania. Jeszcze z czystej ciekawości rzut co na stronie pisze o dostawie:
Również informacja o miesiącu, więc paczka idzie z jakiegoś ali… coś tam, albo jakiegoś shopee. Coś co ma umowę z InPostem. Jeszcze raz na screenie złapałem logotyp firmy Przelewy24, gdyż zobacz co jest napisane poniżej – „Rozliczenia transakcji przeprowadzone są za pośrednictwem Dotpay.pl”. Inny logotyp, inna firma w regulaminie. Cóż. Ktoś chciał być… sprytny.
4. footballshirts.pl —> koszulkipilkarskie.pl
Wchodzisz na sklep, który sprzedaje nowe koszulki piłkarskie, a jednym z jego banerów jest ten, który właśnie zobaczyłeś. Co się dzieje w Twojej głowie? Powinna zapalić się taka lampa ostrzegawcza, że słońce przy niej ma wyglądać jak główka od szpilki. Dopiero co poświęciłem cały artykuł na portale aukcyjne, czyż nie? Jeżeli go nie widziałeś, to koniecznie go przeczytaj, a dowiesz się między innymi, dlaczego nowe trykoty nie mogą lądować na Allegro:
Jak rozpoznać oszusta na portalu aukcyjnym? – Koszulkowy fejk #3
Jest to czwarty przypadek w tym artykule i popatrz – po raz czwarty jeden rzut oka wystarcza, aby stwierdzić, że miejsce jest stworzone przez oszusta. Mimo wszystko, wybrałem właśnie ten przypadek scamu, bo chcę Ci coś pokazać. Jest na swój sposób intrygujący, podobnie jak poprzedni. Wbijam się do regulaminu i oczywiście pierdololo o dropshippingu, czyli pośrednictwie w zakupach itd. Nic ciekawego, nic ciekawego, dalej nic i… na samym końcu dane firmy! To pomyślałem sobie – oho, pewnie się podszywa pod kogoś. Skąd ta myśl? Ponownie zadam pytanie – jaki idiota zakładałby firmę do prowadzenia nielegalnego biznesu?
Wchodzę w wyszukiwarkę CEIDG, którą podlinkowałem Ci we wstępie. Wyszukuję po numerze NIP i… szok. Patrz:
To jest dokładnie ta osoba. Zarejestrowała firmę pod tą nazwą i z adresem tego sklepu. A więc… oficjalnie handluje podjebami. No nie wierzę. Wgniotło mnie w fotel, gdy to zobaczyłem. Kurwa, Polska to jest piękny kraj. Jakaś babka zarejestrowała sobie firmę do handlu nielegalnym towarem i… to sobie robi. Od kiedy? Data założenia działalności w CEIDG to 27 lipca 2020. Data publikacji tego artykułu to 1 lipca 2022. Niemalże 2 lata!
Jak to ma się do uczciwych osób, które starają się i dokładają wszelkiej staranności, aby nie łamać prawa? W tej chwili poczułem takie zażenowanie, że aż się odechciewa człowiekowi cokolwiek robić. Wśród nieświadomych osób, każdy legalnie działający sklep, np. mój, konkuruje z takim chamstwem, który zamawia ten chłam z chińskich portali i w ten sposób oszukuje. To jest tak wielki poziom ignorancji, że jazda pod prąd na autostradzie to pikuś. Wyobraź sobie, że ktoś świadomie zapierdala przez 2 lata pod prąd i… nic. Jeszcze Ci prawkiem bezczelnie pomacha przed oczami. Szczyt wszystkiego. W ogóle brak mi słów.
Ba! To działalność jest 2 lata. Na stronie ta oszustka chwali się, że zajmuje się handlem nielegalnym towarem od 2016 roku. Proszę bardzo, oto dowód – screen:
Chcesz mi powiedzieć, że to nie są podjeby? To kolejny dowód – wysyłka nie z Polski, tylko bezpośrednio z Azji. Czyli oszustka po prostu przeklikuje dane ze swojego „sklepu” i zamawia szmaty na swojego klienta, który u niej złożył zamówienie:
Mało? To proszę bardzo, oto screen z oferty:
Data wykonania to 14 czerwca o godzinie 17:29. Co do diabła robi w ofercie najnowszy model domówki Manchesteru United, skoro on jeszcze nie miał premiery? Nie istniał. Że o cenach najnowszych modeli nie wspomnę? Może powie, że ma tanio, bo bezpośrednio od producentów zamawia, a nie przez hurtownie? Bullshit! Nie ma takiej opcji. Trykoty muszą zostać wprowadzone legalnym kanałem dystrybucji na dany obszar i żaden inny nie jest dopuszczony.
I taka firma funkcjonuje sobie… legalnie. Brak mi słów. Po prostu brak mi słów. Jeszcze się chwali, że oszustwem zajmuje się od 2016 roku. Brawo, naprawdę jest się czym chwalić.
Wciąż mało dowodów? To zostawię tu jeszcze screeny jak najnowsze modele trykotów znanych marek lądują na portalu aukcyjnym, pomimo zakazu ich sprzedaży w tych miejscach. Ile ofert na Allegro ma konto tej oszustki? 127. Tak, ponad sto ofert.
Od jak dawna bohaterka podjeb i oszustw jest na Allegro? Ponad 2 lata. Kolejny raz składam gratulacje dla Allegro. Zainkasowali prowizje od każdego sprzedanego nielegalnego przedmiotu. Zwróć uwagę na liczbę ocen – ponad 180 w poprzednich 12 miesiącach. Zważając na to, że nie każdy je wystawia… Jak Ci się podoba Polska rzeczywistość?
I na koniec jeszcze jedno potwierdzenie, że wysyłka jest z Azji. W aukcji wpisano Chiny, co jest kolejnym niezbitym dowodem na to, że to fejki:
Szkoda strzępić ryja.
AKTUALIZACJA
Jeszcze przed opublikowaniem materiału, ten oszust przeniósł się na nową witrynę pod nazwą koszulkipilkarskie.pl. Na starej witrynie pojawiła się takowa informacja:
Na nowej stronie nic się nie zmieniło. Najprawdopodobniej rozchodziło się więc o zmianę domeny na polską, aby była prostsza do zapamiętania. Znajdują się tam te same komunikaty, te same koszulki i wszystkie te same informacje, które zobaczyłeś na screenach powyżej:
Na potwierdzenie screen z regulaminu, że to ta sama osoba:
Warto też zachować informację z nowej strony z zakładki „o nas”. Oszust pochwalił się tam, że zrealizował ponad… 3000 zamówień! Ponad trzy tysiące podrób. Ponad trzy tysiące oszustw. Tak to tu wrzucę, bo gdyby ktoś z odpowiednich organów to kiedyś czytał, to od razu będzie wiedział jaka to skala. Trochę jak dealer piszący, że popchnął już trzy tony koki. Bardzo kulturalnie. Sam informuje o swojej skali, czyli na ile go należy wsadzić do paki. Muszę uczciwie przyznać, że nie spodziewałem się aż takiej uprzejmości ze strony oszusta:
Jeszcze ciekawostka, którą znalazłem na nowej stronie. Teraz się skup i koniecznie zapomnij o wszystkim, co widziałeś w innych artykułach koszulkowego fejka. Inaczej wybuchniesz śmiechem opluwając ekran. Przeczytaj co ktoś napisał w drugim z czterech powodów „Dlaczego my?”:
Teraz może Ci wrócić wszystko czego nauczyłem Cię o fejkach. I niech zostanie z Tobą na zawsze. Po to, abyś nie dał się nabierać na takie oszustwa o podróbach, które nie mają nic wspólnego z żadną marką. Niech mi ktoś spróbuje zakwestionować, że poza art. 305 PWP, nie jest to oszustwo podchodzące pod art. 286 Kodeksu Karnego.
5. global-jerseys.com
Oszuści są wszędzie. Na koniec mam więc międzynarodowy przykład.
Wbrew amatorce, którą widziałeś w poprzednich czterech przykładach, tu na pierwszy rzut oka wszystko wygląda dobrze. Ba! Nie ma najnowszych modeli za 1/3 ceny, więc jakby od razu poziom podejrzeń jest o wiele niższy. Zacząłem przeglądać ofertę i mózg zaczął mi się lasować. Jakie tam były rarytasy! Patrz tylko, pokażę Ci – Fiji, Kiribati, Palau czy Papua-Nowa Gwinea…
A to dopiero początek! Takich małych reprezentacji, klubów i innych unikatów, które na co dzień są absolutnie niedostępne, była cała masa. Napaliłem się jak szczerbaty na suchary, ale coś mnie oderwało i wróciłem do tej strony na drugi dzień. I dopiero wtedy poddałem ją jakiejś wstępnej analizie. Nie było regulaminu. To od razu wzbudziło moje podejrzenia. W FAQ znalazłem informację, że sklep stworzyła dwójka entuzjastów koszulek piłkarskich z Australii. Takie unikaty… ale w sumie jak oni tam mieli bliżej i zupełnie inny rynek, a do tego to rzekomo pasjonaci. Wiem po sobie, że bycie kolekcjonerem często otwiera mi drzwi, które normalnie byłyby zamknięte. Tak więc jeśli oni byli kolekcjonerami, to mogło to się składać w całość. Postanowiłem więc zagrać w otwarte karty i napisać, ale oficjalnie – z adresu mojego bloga i bez owijania w bawełnę. Nie udawałem nieświadomego napaleńca, tylko świadomego kolekcjonera. I wiesz co? Minęły 2 miesiące, a odpowiedzi brak. To tylko potwierdza fakt, że… to kolejny scam.
Siadając do tej strony po raz kolejny, jeszcze następnego dnia, lub nawet za dwa dni, z chłodną głową, spojrzałem zupełnie inaczej. Tak jak próbowałem Ci tu to opisać, abyś robił. Regulamin? Brak. Dane firmy? Brak. Ceny? Wszystkie koszulki bez nadruków 25 funtów, a z nadrukami 30 funtów… Jak to do cholery funty brytyjskie w australijskim sklepie? I żadnej innej waluty. W dodatku znów te równe ceny, tak charakterystyczne dla oszustów. Następnie zacząłem wertować ofertę, model po modelu i w końcu znalazłem koszulkę, której byłem na 100% pewien, że to fejk. Co nie było proste, bo… do licha, te egzotyczne koszulki są tak rzadkie i jest ich tak mało, że nie sposób znaleźć oryginał, aby je porównać. Pomogła mi dobra znajomość marki Macron, z którą mój sklep oficjalnie współpracuje. Sprzyjało mi szczęście, bo znalazłem model, który wcześniej został ściągnięty bezpośrednio od Macrona do oferty mojego sklepu. Czym prędzej go odszukałem, odpakowałem i… bingo! Inny wzór na rękawach, a więc w końcu na tej stronie znalazłem fejka.
Miałem już 99,9% pewności, że to kolejni oszuści, ale… ta moja dociekliwość i chęć przekonania się na 100% mi nie pozwalały odpuścić. Musiałem zdobyć te 0,01%. Napisałem więc do dużo bardziej szanowanego i rozpoznawalnego kolekcjonera na świecie niż ja. W temacie koszulek reprezentacji narodowych, to prawdziwy guru. Joe ze Szkocji, który zebrał wszystkie 211 krajów świata, a więc jest świetnym autorytetem i skarbnicą wiedzy, napisał mi że to w 100% scam:
Hi mate. All fakes. It’s a notorious faker called Luke who also sells on eBay and has been doing for years, based in Australia. I think he must have made himself very rich over the years. Don’t buy anything from him and his stupid site!
Nie miałem dalszych pytań ani wątpliwości. Opisałem ten przykład tutaj, aby pokazać Ci, że wszyscy jesteśmy ludźmi. I dopiero trzecie podejście do tej strony, dało mi zupełnie racjonalne spojrzenie na nią. Przy pierwszym to się tak napaliłem, że… aż mi wstyd, że ja tak się zachowałem – znając świat trykotów i skalę oszustw jaka ma w nim miejsce. Dlatego zawsze analizuj. Zawsze sprawdzaj. Zawsze się upewniaj. Za każdym razem miej chłodną głowę. Nawet gdy się podpalisz jak pudełko zapałek, to zamiast kupować, wyłącz niepewną stronę i wróć do niej, gdy ochłoniesz. To Ci uratuje kasę.
Walcz z patologią, chyba że ją popierasz
Tego co robią oszuści nie da się nazwać inaczej niż patologią. Nie wyplenimy ich, bo oni są jak chwasty. Nawet gdy wyrwiesz wszystkie, to za chwilę wyrosną kolejne. Nie tędy droga.
Rozwiązaniem jest edukacja, czyli uświadamianie. Nie chcę, abyś biegł i wyrywał teraz wszystkie chwaściska. Chcę, abyś potrafił je odróżniać od roślin, których plony są wartościowe. A następnie tę wiedzę przekazał dalej. Im więcej osób będzie potrafiło je rozpoznawać, tym gorzej dla nich, bo… wtedy nikt ich nie podleje i same uschną. W dodatku ktoś od czasu do czasu któregoś wyrwie albo chociaż zdepcze. Taka sytuacja wymaga jednak dużej świadomości wśród społeczeństwa. Dlatego, jeżeli nie chcesz podlewać chwastów i ich w ten sposób hodować, udostępnij ten artykuł. Przekaż dalej. Pokaż innym. Nie ma lepszej i skuteczniejszej walki niż edukacja. Zaufaj mi 🙂
A nawet gdy ktoś powie, że woli podróby, bo i tacy się zawsze znajdą, to zostaw go. Niech traci swoje życie na chwasty. Jego wybór. Tylko, aby to był wybór, a nie nieświadome bycie oszukiwanym. Dlatego pomóż mi walczyć z patologią. Spędziłem lata na zdobywaniu wiedzy o trykotach i wszystkiego co z nimi związane. Teraz tą wiedzą się dzielę. Dotarłeś w to miejsce, a to oznacza, że ten temat uważasz za ważny. Dlatego wyślij ten artykuł znajomym, wrzuć na media społecznościowe, udostępnij na grupie itd. Sam nie dam rady – teraz potrzebuję Ciebie.
Są bezpieczne miejsca, w których to Ty jesteś ważny, a nie Twoja kasa
Czytając ten tekst, a w szczególności w trakcie czwartego punktu, na pewno wyczułeś moją irytację. Było jej tam bardzo dużo. Dziesięć lat oznacza tysiące trykotów, które przeszły przez moje ręce. Gdy piszę ten artykuł, minęła dekada odkąd koszulki pojawiły się w moim życiu. Tyle straconej kasy na podróby, aby się o nich uczyć, edukować, znajdować różnice między nimi i oryginałami. Dziesiątki różnych producentów. Różne ery, a w nich zupełnie inne zasady i kryteria. Setki zebranych koszulek w prywatnej kolekcji. I ktoś zakłada sobie firmę, aby handlować tymi szmatami jak gdyby nigdy nic. Po tak długiej i ciężkiej pracy, gdy ktoś ją spłyca tak bezczelnym zachowaniem, irytacja musi sięgnąć zenitu. Po prostu musi.
Patrzę od dawna na to co się dzieje, ale w końcu jestem na tyle mocny w trykotach piłkarskich, jeśli chodzi o wiedzę i doświadczenie, że mogę pisać artykuły takie jak ten. I będę to robić. Jednocześnie tworzę miejsce, które jest w kontrze do tych śmieciowisk. Sklep, w którym to ja osobiście odpowiadam za każdy jeden model – za jego oryginalność. Po to, żebyś mógł wejść i wybrać nie tylko spośród tych najpopularniejszych zespołów, ale z całego świata. Żebyś nie miał chociażby cienia wątpliwości, że możesz nie otrzymać oryginalnego przedmiotu. Tak jak ja to zrobiłem, stwórz swój własny Świat Koszulek Piłkarskich:
Stwórz swój własny Świat Koszulek Piłkarskich! (klik)
Widzisz moje nastawienie do fejków. Jak się nimi brzydzę. Jak bardzo chcę walczyć z patologią i oszustami, poprzez edukację. Masz do wglądu każdy jeden trykot na tym blogu z mojej szafy. Daję Ci gwarancję, że nie znajdziesz choćby jednej podróbki. Ani w mojej kolekcji, ani w moim sklepie. Masz tego GWARANCJĘ. A to jest moja szafa, czyli setki oryginałów – podstawa mojej wiedzy i doświadczenia. Podstawa, dzięki której mogę Ci takiej gwarancji udzielić 😉
Zrzutka
Jeśli zaś uważasz, że to co robię jest wartościowe, albo w jakikolwiek sposób uchroniłem Cię przed oszustem, czyli stratą kasy i poczułeś, że wrzucisz mi coś w zamian, to tu masz do tego sposobność:
Uchroniłeś mnie przed oszustem, chcę Ci podziękować 🙂 (klik)
Pamiętaj, prawdziwa potęga to edukacja 👊
Komentarz do “Sklepy oszustów z podróbami. Ich unikaj! – Koszulkowy fejk #4”