Złota Piłka czy… złota wydmuszka?

Czym jest plebiscyt Złotej Piłki? Nagrodzeniem najlepszego, czy najpopularniejszego piłkarza w danym roku? Z każdym plebiscytem coraz większa grupa ludzi odnosi wrażenie, że Złota Piłka staje się wydmuszką w połyskującym papierku. Czy mają rację?

Ukradli coś, czego nie posiadasz?

Czy można ukraść coś, czego nie posiadamy? Dajmy na to, że ktoś kradnie mi Lamborghini, którego nigdy nie miałem. Fakt, stało kilka metrów przede mną, ale… oficjalnie nie stałem się jeszcze jego właścicielem. Na usta mimowolnie ciśnie się jeden wyraz – nie. Nie można okraść Cię z rzeczy, która do Ciebie nie należy. Z drugiej strony… pomyśl. Stoisz przed tą bryczką ze świadomością, że na nią zapracowałeś. Należy Ci się i już za chwilę powinna być Twoja. Jednak zanim zdążyłeś wejść w jej posiadanie, na świecie zapanowała ciemność. Gdy światło ponownie dotknęło Twoich oczu, Lambo już nie było. I choć faktycznie to nie Ciebie okradli, w dosłownym tego słowa znaczeniu, to możesz poczuć smutek i żal. Nie otrzymasz tej fury. Zniknęła. Przepadła. Drugiej nie ma. Mimo iż jeszcze oficjalnie nie była Twoja, to możesz poczuć się jak ofiara rabunku, czyż nie?

Piszę to oczywiście w kontekście Roberta Lewandowskiego. W 2021 roku Internet huczał, że okradziono Polaka. Ponownie. Rok po roku. Dlaczego? Ponieważ najpierw anulowano plebiscyt, który z pewnością by wygrał, a rok później przyznano Złotą Piłkę Messiemu. W kontrataku leciały cięte riposty z… właśnie nie wiem skąd? Z drugiej strony Internetu? Gdziekolwiek by to nie było, to właśnie tam twierdzą, że nie okradniesz kogoś z nie jego własności. Po której stronie stoisz Ty?

Czy aby na pewno boisko czyni najlepszym na świecie?

Czy żeby dostać piłkę, której nikt nie chciałby kopać, wystarczy być najlepszym na murawie? Sprawdźmy. Rok 2020. Robert Lewandowski:

  1. Król strzelców w Bundeslidzie (34 bramki)
  2. Król strzelców w Lidze Mistrzów (15 bramek)
  3. Najlepszy asystent w Lidze Mistrzów (6 ostatnich podań)
  4. Król strzelców w Pucharze Niemiec (6 bramek)
  5. Najwięcej strzelonych bramek ze wszystkich zawodników z TOP5 lig w Europie w roku kalendarzowym (47).

Teraz najważniejsze, gdyby ktoś powiedział, że same bramki to za mało. Polak doprowadził swój zespół do potrójnej korony. Bayern Monachium wygrał (między innymi) Bundesligę, Puchar Niemiec i Ligę Mistrzów. W Europie tylko 7 drużyn sięgało po „The Treble”. Tylko dwa z nich zrobiły to więcej niż raz – FC Barcelona dwukrotnie i… właśnie prowadzony przez Roberta Bayern, zrobił to po raz drugi. Tym samym wyrównując osiągnięcie „Katalończyków”.

Czy Polak dostał złotą kopaną? Nie. I nie interesują mnie żadne okoliczności. Nie dostał. To się liczy. To jest zapisane na kartach historii. Bez względu na to, czy dograno jakąś śmieszną ligę czy nie, absolutnie nikt by go w 2020 roku nie przebił.

Widzimy się za rok

To, że Lewandowski zmiażdżył konkurencję w 2020 roku, nie podlega dyskusji. Zobaczmy jednak co osiągnął, wraz z porównaniem do Lionela Messiego, w roku 2021.

Jak wypada porównanie? W dwóch najważniejszych rozgrywkach – lidze i Lidze Mistrzów, Polak górą. Doprowadził swój klub do kolejnego mistrzostwa i osiągnął jeden etap dalej w Lidze Mistrzów. Dodatkowo, przed rozpoczęciem głosowania, miał na koncie o 14 bramek więcej niż Argentyńczyk. Przy okazji – trzeci rok kalendarzowy z rzędu, zdobywał ich najwięcej ze wszystkich. Messi za to wygrał Puchar Hiszpanii i… Copa America. Tyle na jego korzyść w bezpośrednim porównaniu. Pytanie więc brzmi, ile dziś tak naprawdę waży Copa America?

Międzynarodowy turniej, czy… żart?

Kogo interesowałyby potrójne korony? Są taką rzadkością, że aż nudno na nie czekać. Potrzeba czegoś z większą częstotliwością. Bardziej emocjonującego. Może… 4 turnieje Copa America w 7 lat? Ooo, to by brzmiało dobrze, co? To zróbmy tak. Niech w latach 2015-2021 odbędą się 4 „kopy ameryki”. Po co czekać na coś 4 lata? No bezsens. Na potrójne korony czasem czeka się jeszcze dłużej, to… jeszcze większy bezsens. Kopmy piłkę w kółko, aby było wesoło! Zróbmy tak, żeby pewien Argentyńczyk w końcu wygrał coś z reprezentacją, bo… jak nie wygra, to jak to tak? Niby najlepszy na świecie, grający w jednej z najsilniejszych drużyn narodowych na świecie i tak kompletnie… nic?

Grajmy te „kopy ameryki”. Częściej. Więcej. Organizujcie kolejne, zanim przejdzie na emeryturę. Statystycznie w końcu to wygra. Tak więc organizowali… W 2015 roku Argentyna doszła do finału i go przegrała. W 2016 roku osiągnęła ten sam cel – przegrać w finale. W 2019 nawet do niego nie dotarła. I w 2021 stał się cud – Messi wygrał Copa America. Gwiazdy w odległych galaktykach zaczęły bić brawo, bo w Ameryce grali tak często, aby przed końcem kariery wygrał coś z reprezentacją. COŚ. Bo Copa America nie można nazwać poważnym „turniejem”.

Po pierwsze, żartem jest grać międzynarodowe zawody częściej niż co 4 lata i uważać je za takie, które mają jakiekolwiek znaczenie. W 7 lat rozdali tam 4 tytuły. Takie podejście sprawia, że dziś nie można tego porównać z Mistrzostwami Europy, tylko co najwyżej z… Ligą Narodów! A jaki status ma Liga Narodów? Takie fajne trofeum, które można zdobyć, ale… to taki puchar pocieszenia. Ot, Puchar Ligi Angielskiej w Premier League. Zawsze fajnie wygrać, ale prestiżu to on nie doda. Czy ktoś będzie rozpatrywany w kwestii najlepszego piłkarza świata dlatego, że wygrał jakieś zawody REPREZENTACYJNE organizowane częściej niż 2 lata? Już lepiej jest wygrać Ligę Narodów, bo tu póki co terminarz się spina i wypada równo co 2 lata. Hej, chłopaki z Burnley i Stoke, wygrajcie Puchar Ligi Angielskiej, to może któryś z was dostanie złotą piłkę!

Copa America nie powinno być traktowane jako bardzo poważne  trofeum z jeszcze jednego względu. Rozstrzyga się ono pomiędzy 10 drużynami. Nie żeby to była wina którejś z nich, ale… na 47 edycji, aż 39 z nich zostało wygrane przez 3 drużyny – Argentynę (15), Urugwaj (15) i Brazylię (9). Nie dość więc, że grają tam aktualnie z częstotliwością plus minus co 2 lata, to jeszcze rzadko kiedy wygrywa go ktoś spoza trójki. Porównując to do Mistrzostw Europy, które miały nie aż 47 edycji, tylko 16, to nikt nie wygrał ich więcej niż 3 razy, a różnych zwycięzców było 10.

Jakby tego było mało, Copa America jest tak często klepana, że stała się nudna i zapraszają tam jakieś zespoły z… nie wiadomo skąd. Katar? Fajnie marketingowo bo mundial u nich będzie, ale słabo piłkarsko. Japonia? Naprawdę Japończycy grali w Copa America. Nie żartuję. Dlaczego? Wiadomo, zasada jest prosta – zaprasza się takie zespoły, co by przypadkiem nie wygrały, bo jakby to było – nowy mistrz Ameryki Południowej – Japonia. Albo Katar. W sumie w 2016 roku to poszli o jeszcze krok dalej – cały turniej odbył się w USA. Oczywiście również z udziałem innych drużyn. Było wśród nich przykładowo Haiti. Fajnie się tam bawią w tych amerykach, tylko zapomnieli o jednym – żeby ich trofeum również traktować w formie zabawy.

Tak więc Messi, grając w jednej z trzech najsilniejszych nacji Ameryki Południowej, wygrał turniej rozgrywany częściej niż co 2 lata. Mi by się to mogło udać, gdybym się wkręcił na ławkę. Jako trzeci bramkarz na przykład? Triumf w Copa America postrzegałbym jako naprawdę coś wielkiego, gdyby Messi zdobył go z reprezentacją, która nigdy go nie wygrała. Przyznałbym rację, że to byłoby naprawdę coś. Większa chwała i ukłony w stronę Cristiano Ronaldo, który z Portugalią wygrał ich pierwszy tytuł. Jedyne wicemistrzostwo Portugalczyków na ME również było z nim w składzie. Na turnieju organizowanym co 4 lata. To są osiągnięcia, ale… nie gdy grasz w ekipie gwiazd, na turnieju z dwoma poważnymi rywalami i masz szansę co chwilę. Litości.

Głosujmy! Albo i nie…

Szeroko pojęty świat, widząc to wszystko, mówi tak – za 2020 to piłeczkę odwołujemy, no bo powiemy że pandemia. Jakby słońce zgasło, to też wina pandemii. Jak padnie nam gospodarka to też mów, że przecież pandemia. Jak Ci auto zgaśnie na środku drogi, to powiedz że pandemia. Aaa, jeżeli nie potrafisz zawiązać butów, to też powiedz, że pandemia. I gdyby odkryli, że masz łeb bardziej pusty niż piłka, to też jest wina pandemii!

Odwołanie Złotej Piłki w roku 2020 można wytłumaczyć tylko jednym – wpływ polityczny. Nie było w tej decyzji ani grama sportu. Nawet gdyby wszystkie rozgrywki zostały dokończone, to nie ważne co by się w nich stało, nic nie było w stanie przebić Lewandowskiego z jego Bayernem, tytułami króla strzelców w każdych rozgrywkach i potrójną koroną. Argumentacja France Football była więc tak żenująca, że aż szkoda klawiatury na dalszy komentarz.

W roku 2021, Polak wciąż pakuje bramkę za bramką, bijąc rekordy i trzeci z rzędu rok kalendarzowy będąc najlepszym strzelcem na świecie. 2019 – 54 bramki. 2020 – 47 goli. 2021 – 54 przed głosowaniem i 64 w momencie przyznania nagrody, czyli 29 listopada. Doprowadził swój zespół do kolejnego mistrzostwa kraju. I co? Złotą Piłkę wręczają gościowi, który rzekomo jest najlepszy na świecie, ale dopiero pierwszy raz coś wygrał z tak silną reprezentacją jak Argentyna i jeszcze w dodatku był to organizowany częściej niż co 2 lata teleturniej trzech zespołów… do którego zapraszali sobie gości do bicia. Przypominam – Katar, Japonia czy Haiti xD

Jak to skomentować? Równie dobrze mogli przyznać Benzemie z argumentacją „wygrał Ligę Narodów”. Albo od razu iść na całość, wywołać Zacka Steffena i wręczyć mu nagrodę, bo wygrał Puchar Ligi Angielskiej. Czemu nie?

Złota wydmuszka France Football

W moich oczach, od jakiegoś czasu Złota Piłka z roku na rok traciła na znaczeniu. Jednak po roku 2020 oraz 2021 dla mnie stała się teleturniejem agencji PR, a nie nagrodą dla najlepszego piłkarza. Po tym co zobaczyłem w tych dwóch latach jednoznacznie stwierdzam, że nie jest już nagrodą za dokonania piłkarskie. Nie przyznaje się jej za to, co zawodnicy osiągają w sporcie. Nie za to, co pokazują na boisku. Sport w tym wszystkim zszedł na dalszy plan. Nie tędy droga.

Dlatego w roku 2022, w ramach swojego własnego sprzeciwu wobec tej organizacji i jej absurdalnych poczynań, nie oglądać gali Złotej Piłki 2022. Nie będę o niej nic pisać, wspominać, komentować. Nie będę się tym plebiscytem ekscytować. Dla mnie on nie istnieje, ponieważ nie chcę być jedną z wielu milionów drobnych cegiełek budujących popularność i znaczenie tego plebiscytu. A co Ty myślisz o France Football? Jaka jest Twoja postawa i opinia o plebiscycie Złotej Piłki?

Humorzaście i na propsie

Nieco z przymrużeniem oka pokażę Ci coś na poprawę humoru 🙂

Otóż Robert Lewandowski otrzymał swoją złotą piłkę, a nawet dwie! Pierwszą wręczył mu Quebo, czyli znany artysta ze sceny muzycznej. Drugą przekazali mu kibice reprezentacji z Krakowa.

Złota piłka od rapera Quebo
Screen z filmu na YouTube z kanału Łączy nas piłka

Szacun za te akcje. Jak to klasyk mawia, Quebo TOP, kibice TOP, Lewy TOP 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Warning: Undefined array key 0 in /home/platne/serwer40541/public_html/tianse17.com/wp-content/plugins/cardoza-facebook-like-box/cardoza_facebook_like_box.php on line 924