2012/13 Home

Ten model to wspomnienie mocnych wrażeń. Puchar Ligi Angielskiej. 1/8 finału. Do beniaminka Premier League przyjeżdża Arsenal. Gospodarze w 37 minut pakują czteropak. „Kanonierzy” tuż przed przerwą odpowiedzieli tylko jednym trafieniem. Wydaje się, że jest już po meczu. Można iść po frytki. W zasadzie można było wrócić na ostatnie minuty spotkania, bo niemalże przez cała druga połowę Arsenal strzelił jeszcze jedną bramkę i… nie zapowiadało się, aby cokolwiek innego się zmieniło. Trybuny rozgrzały się jednak w 89. minucie, gdy zrobiło się 4:3, a goście ruszyli do ataku niczym ranne zwierzę w obronie życia. I dopięli swego. Theo Walcott umieścił piłkę za linią bramkową. 4:4 i dogrywka! Arsenal poszedł za ciosem i w 103. minucie trafił kolejną bramkę, jednak gospodarze obudzili się z zimowego snu i zdołali odpowiedzieć w 116. minucie. 5:5 i 4 minuty do końca. W 120. minucie hat-tricka zdecydował się skompletować Walcott. Reading rzuciło się do ataku, zostawiając jednego zawodnika z tyłu. Wtedy „kanonierzy wybili piłkę, z którą tenże obrońca się minął i Chamakh wyszedł sam na sam z bramkarzem, którego przelobował będąc przed polem karnym. 7:5! Ależ to było widowisko. Reading zagrało oczywiście w tym domowym trykocie.

Reading po 4 latach nieobecności w sezonie 2012/13 wróciło do Premier League. Piłkarze tego zespołu lubili dostarczać niesamowitych emocji na własnym stadionie. Poza meczem z Arsenalem, potrafili np. wyjść z 0:2 do 3:2 z West Bromem w 8 ostatnich minut meczu. Ich gra często była piękna i emocjonalna, ale nieustabilizowana. Dlatego zajęli 19 pozycję w lidze i wrócili do Championship.

Fajny to projekt. Dość nietypowy, przez ten czerwony pasek, na którym Puma umieściła swój logotyp. I przyniósł fanom mnóstwo niesamowitych chwil, które zapamiętają na długo.