Informacje
Drużyna | Polska |
Sezon | 2018/19 |
Model | Away |
Producent | Nike |
Numer kat. | 923023-611 |
Rodzaj | Meczowa |
Oto niekomercyjna wersja meczowa wyjazdowej koszulki. Dokładnie w takiej grali piłkarze, ale… uwaga, do sklepów trafiły tylko dwa inne rodzaje – t-shirt oraz replika. Nie powstała komercyjna wersja meczowa wyjazdowego modelu. Tylko domówka otrzymała tę wersję. Licząc więc wersje koszulek, wyjazdówka miała ich jedną mniej niż jej odpowiednik w białym kolorze.
Stąd w mojej kolekcji pojawia się replika oraz niekomercyjna meczówka wyjazdówki, a w przypadku modelu domowego jest jedna wersja więcej.
Nike nazwało projekt koszulek „soar, eagle, soar”. Coś w stylu „wznoś się, orle, wznoś”. Spoko. Tylko, gdzie ten orzeł?
Pete Hoppins, czyli senior design director (starszy dyrektor ds. projektowania) w firmie Nike wyjaśnił, że tytuł wziął się z postępu, jaki reprezentacji Polski poczyniła w ostatnich latach. Tłumacząc na polski:
„Inspiracją projektu była duma jaką ludzie czerpią z orła, który jest ważnym symbolem narodowym i herbem reprezentacji. Dwa lata temu, we Francji, widzieliśmy historię o powstaniu orła. Teraz, w 2018 roku, ten orzeł się wznosi.”
Świetnie, tylko… pewnie jestem głupi, ale wciąż nie widzę tego orła. Tak jak na poprzednich koszulkach nie widziałem, a okazało się że te paski u dołu, to niby było zakończenie skrzydła orła. I faktycznie, mój poziom inteligencji nie wystarczył, aby w kilku paskach dopatrzyć się orła. Jednak, mając doświadczenie sprzed dwóch lat i widząc słowa, że znów orzeł pojawił się w inspiracji tego projektu, pomyślałem – kurde, poprzednio chyba siedział pod koszulką i te paski wychodziły od dołu trykotu, a tym razem ewidentnie są z boku. Może przeniósł gniazdo i tym razem siedział obok koszulki?
Super zdolni graficy, pewnie Ci najlepsi na świecie i wyselekcjonowani przez milion zadań i etapów, wyrysowali więc pionowe paski i niech sobie tam w Polsce rozkminiają o co może chodzić, nie? Ja znów okazałem się prostakiem, bo te pionowe paseczki wchodzące w jakieś szare tło, których nie rozumiem, zostały precyzyjnie opisane przez Nike. Uwaga, tłumaczę z angielskiego na nasz, co zdaniem producenta przedstawia to coś idące od góry do dołu i po skosie jednoczenie – „poczucie ugruntowanej tradycji ze współczesnym dynamizmem”. Już się zaczynam wahać kto tu jest debilem i… czy to aby na pewno ja?
W taki sposób można by było podpisać dosłownie wszystko. Bez wyjątku. Każdą jedną kreskę. Nawet słoik po ogórkach bym tak opisał i to wybronił. Nike kolejny rok z rzędu wyprodukowało templatkę, którą rozdało wszystkim jak leci, zmieniając tylko herby i kolory. Od czasu do czasu dodawali jakieś takie nic nie znaczące elementy, jak te szare kreski, szukając w nich sztuki. I to samo Nike dziwiło się, że sprzedaż ich produktów w sektorze piłki nożnej leciała z gracją wyrzuconego z samolotu żelazka. Nie wiem i nie rozumiem jak tak można? Chcecie dać nam orła, to dajcie orła. Czekamy na jakąś kozacką grafikę, która sprawi że szczeny nam opadną, odbiją się od podłogi i wracając wybiją górny rząd zębów. Polacy nie chcą kilku kresek i gadki o orłach, których na koszulkach Nike jeszcze nigdy nie widzieli. Orzeł jest tak pięknym i godnym zwierzęciem, że przez 100 lat można robić koszulki z jego motywem, jednocześnie ich nie powtarzając. Zamiast tego, mamy dopatrywać się sztuki w hydrancie.
Stało się. Takie trykoty wyprodukowano i zatwierdzono, więc w takich Polska pojechała do Rosji na mundial. Po 12 latach nieobecności w końcu „Biało-Czerwoni” pojawili się na największej imprezie na świecie. Jak się zaprezentowali? Tak jak orzeł na tym projekcie. Niewielu było w stanie dopatrzeć się ich obecności. 1:2 z Senegalem, 0:3 z Kolumbią i w meczu o nic wygrana 1:0 z Japonią. Mało tego, zwycięstwo było w takich okolicznościach, że gdyby orzeł faktycznie był na koszulce, schowałby się ze wstydu.
Wynik 1:0 dawał Japonii awans, więc im był na rękę. Kilka minut przed końcem meczu Polacy zastosowali więc „niski pressing” stojąc na własnej połowie boiska. Japończycy zaś podawali piłkę między obrońcami. I tak Polacy stali na własnej połowie, a rywale podawali piłkę między sobą na własnej połowie. „Emocje jak na grzybach, żenada, kabaret, parodia” to tylko kilka określeń, które podsumowały to co się wydarzyło. Jakby tego było mało, swój 101 występ w reprezentacji miał zaliczyć Jakub Błaszczykowski, ale nie było przerwy w grze, aby mógł wejść. Sędzia doliczył 3 minuty i gdy do końca zostało około 30 sekund, Adam Nawałka pokazał Kamilowi Grosickiemu, aby ten się położył, by sędzia przerwał mecz. Zawodnik posłuchał, ale arbiter wtedy zakończył spotkanie.
Pu mundialu nastąpiła zmiana selekcjonera. Adam Nawałka ustąpił ze stanowiska, a jego miejsce zastąpił Jerzy Brzęczek. Nowy menedżer co prawda wygrał grupę eliminacyjną do EURO 2020, jednak jego reprezentacja wyglądała, jakby nie czyniła postępów. To co ją cechowało, to brak czegokolwiek. Smutne, ale prawdziwe. Przy tym sam Brzęczek nie pomógł sobie swoimi wypowiedziami i… książką, którą autoryzował. Czytadło skompromitowało go do reszty. Poważni dziennikarze mówili, że nie pamiętają takiej sytuacji, aby tak ważna osoba jak selekcjoner reprezentacji, stała się dosłownie memem.
Moim zdaniem był to bardzo słaby czas reprezentacji, w którym to akurat grali w bardzo przeciętnych, aby także nie powiedzieć słabych, trykotach.