2015/16 Home

Falstart. Tak bym nazwał tę koszulkę, bo Malaga zapomniała wystartować w sezonie 2015/16. Jakby nie udało im się ogarnąć, że przygotowania do sezonu się skończyły i zaczęli grać o punkty. Skutkowało to faktem, że po 6 kolejkach w La Liga mieli na koncie jedynie 3 remisy i z trzema punktami ulokowali się w samym dole tabeli. Jednak jakoś ich to nie obudziło, bo po 14 kolejkach mieli zaledwie 11 punktów i cały czas turlali się w strefie spadkowej lub tuż nad nią.

I tu jest moment, za który szanuję Malagę w tamtym sezonie. Mimo niepowodzeń, nie zwolnili menedżera. Był drugi sezon w klubie, więc teoretycznie powinno oczekiwać się wyników, a tymczasem po kilkunastu meczach miał mniej punktów, niż rozegranych spotkań. Mimo to Javi Gracia nie stracił posady. Po prostu dano mu pracować. I przyniosło to świetne efekty. Hiszpan ułożył zespół, a ten zaczął piąć się w górę tabeli. Na półmetku sezonu zajmowali już 10 miejsce, zaś w efekcie końcowym udało im się wspiąć aż na 8 lokatę. Czyli co, można? Można.

I z tego powodu chciałem mieć ten trykot. Klub był już skazywany na spadek, a w efekcie zajął miejsce w górnej części tabeli. Zarząd nie szukał drastycznych ruchów, tylko dał pracować człowiekowi, któremu zaufał. I wygrali na tym. Rzadko się takie sytuacje w czasach tej koszulki zdarzały. Zdecydowanie częściej widywało się zmienianie menedżerów niczym rękawiczek, aniżeli obdarowanie zaufaniem.

Koszulka sama w sobie nie jest jakoś szczególna. Prosta, klasyczna i charakterystyczna dla Malagi. Bez fajerwerków. Ale za to ma wartościową historię, która pokazuje, że warto wierzyć w ludzi, którym się zaufało. Że warto wspierać te osoby, na których chcemy polegać, a nie podcinać im skrzydła lub się od nich odcinać. I za to ten trykot lubię, bo jest symbolem właśnie tych wartości 🙂