Producentów marek rozpoznajemy po ich znaczkach – logotypach. Nic dziwnego, gdyż nasz mózg dobrze zapamiętuje to, co widzimy. Większość ludzkości ma pamięć fotograficzną. Ba! Nasze doświadczenia z daną marką, jakość z jaką ją kojarzymy, czy prestiż, są ukryte w naszej świadomości pod tak małym znaczkiem, jakim jest logo. W związku z tym, mając świetne doświadczenia z produktami danej marki, gdy widzimy kolejny produkt z jej logotypem, od razu podświadomie przekładamy wszystkie nasze doświadczenia na coś, czego jeszcze nawet nie dotknęliśmy. I gdyby tuż obok znajdował się identyczny produkt, ale bez logotypu, miałbyś do niego zupełnie inne podejście. Nie nadałbyś mu żadnych cech z góry, a wręcz przeciwnie, mi od razu przychodzą myśli – eee, szajs pewno jakiś, szkoda ryzykować kasę. Lepiej kupić raz i porządnie od firmy którą znam, czyż nie? Skąd takie podejście? Ponieważ widząc dany logotyp, wiem już czego mogę się spodziewać, a więc jest duża szansa na to, że dany produkt spełni moje oczekiwania.
Poza tym, mogę czuć już sympatię i po prostu lubić produkty danej firmy. To jest właśnie siła marki. I ona, w najbardziej podstawowej formie swego istnienia, bardzo często sprowadza się do logo. Dlatego każdy szanujący się producent chce, aby ten element był zawsze dopieszczony. Skoro to dzięki niemu dzieje się tyle w naszych głowach, często w podświadomości, to kto pozwoliłby sobie zlekceważyć ten element? Oczywiście, że oszuści trzepiący podróby, w których wszystko jest… koncertowo spierdolone. Logotypy także.
Dziś dam Ci kilka kluczowych rad w rozpoznawaniu podrobionych logotypów. Pokażę Ci jakie elementy tych zastrzeżonych znaków towarowych są najczęściej psute przez oszustów. Pod lupę wezmę pięciu największych producentów koszulek piłkarskich. To znaczy tych, których koszulek w kolekcji mam najwięcej. Na dzień pisania tego artykułu, ta piątka kształtuje się następująco: Adidas, Puma, Nike, Umbro oraz Macron. W takiej kolejności poopowiadam Ci o logach na podróbkach.
1. Adidas
Uwielbiam logo tej marki, bo ich logotyp można spieprzyć na tysiąc sposobów. Dlatego, gdy nauczysz się jego poprawnego wyglądu i kształtów, to jeszcze dobrze nie spojrzysz na podróbę, a od razu będziesz widział nędzę do potęgi siedemnastej.
Trochę się w tym punkcie rozwlekę, żeby dać Ci ogólny pogląd na szczegółowość i detale. Potrzebujesz wiedzieć na co zwracać uwagę. Najpierw oryginał:
Teraz go trochę pobazgram:
Czas na krótki opis i analizę miszcza pajnta:
Zielone kreski – ja to nazywam „ogonkami”. Chyba najczęstsza przypadłość podrobionych logotypów Adika. W oryginale, jak widzisz, podstawa literek „a” oraz „d” jest na równo z ogonkami tych liter. To sprawia, że logo jest tak jakby na jednej kresce. Zrobiłem zdjęcie pod kątem. Normalnie mógłbym przyłożyć linijkę do podstawy liter i one leżałyby idealnie równo na prostej linii. Tu często jest pies pogrzebany w podróbkach. „Ogonki” mijają się z podstawą liter. Pokażę Ci to później na przykładzie fejka.
Czarne kreski – odległości pomiędzy paskami powinny być równe. Widywałem już fejki, które na tak małej odległości nie potrafiły zachować jednej szerokości lub te szpary pomiędzy paskiem pierwszym i drugim, a drugim i trzecim, miały różną szerokość.
Fioletowe kreski – pewnie Cię zaskoczę, ale logotyp Adidasa to nie jest równia pochyła. To są takie jakby schodki. I to równe schodki. Jak widzisz, niższy pasek, nigdy swoją górną płaszczyzną nie sięga temu wyższemu. Widywałem podróbki, gdzie oszuści pomijali ten detal.
Błękitne kółka – zaznaczyłem nimi narożniki pasków. Wiesz dlaczego? Bo to są ostre narożniki. Nie wypukłe, wklęsłe albo półokrągłe figury. Wszystkich nie zaznaczyłem, aby nie bazgrać jedno na drugim, ale wszystkie te narożniki w oryginale powinny być ostre. Nawet gdy logotyp jest haftowany, to oryginał zarysowuje się w tych miejscach na ostro.
Żółte kółko – zwróć uwagę, że ogonek od litery „d” tylko narożnikiem styka się z pierwszym paskiem, a dokładnie z narożnikiem paska. Te figury nie zachodzą na siebie. Następnie jest przerwa i kropka nad „i” zaczyna się idealnie równo z drugim paskiem. Jak sobie popatrzysz jakie cuda w tym miejscu w podróbach potrafią się dziać, to… złapiesz się za głowę.
Niebieskie kółko – tak jak przy pierwszym „d”, to także styka się narożnikiem z paskiem. Następnie jest przerwa i dopiero rozpoczęcie trzeciego paska.
Jasnozielone kółka – ależ miałem tu ochotę napisać „seledynowe kółka”, ale po krótkiej chwili zdałem sobie sprawę, że sam do koca nie wiem jaki to kolor i zrezygnowałem. Jaki by to kolor nie był, jest na literce „s”. Pokazuje Ci, że „s” ma dwa otwarte brzuszki. Otwarte.
To teraz porównanie. Oryginał vs szmatka:
Na podanym przykładzie widzisz całą masę niedociągnięć. Wybrałem taki, aby miał „ogonki”, bo to z nimi najczęściej się spotkasz. Ale jest także krzywo kropka nad „i” czy zobacz jak zaokrąglone są górne prawe narożniki dwóch najwyższych pasków. Co ciekawe, ten najniższy, w tym miejscu jest ładnie ostro zakończony, ale… za to jest zbyt wąski względem oryginału. Spójrz na jego pole powierzchni – lewy narożnik wewnątrz nie jest ostry, a jak wygląda w oryginale? Szpic. Idąc dalej, nierówna jest także odległość (szpara) pomiędzy drugim i trzecim paskiem. Litera „s” się rozlazła, jakby wykonywała ćwiczenia na rozciąganie w górę i dół (spójrz na pola powierzchni brzuszków i porównaj z legitem). W dodatku półokrągłe obwódki literek a oraz d są różnej grubości. I… mógłbym jeszcze jeden taki akapit napisać o tym, co jest spartolone w tym fejku. W ten sposób wyglądają właśnie podróbki. Dosłownie każdy ich element. A teraz przypomnij sobie ostatnią osobę, która wmawiała Ci że podróbki są nie do rozpoznania, szyte w tych samych fabrykach co oryginały, nie ma między nimi różnic albo wręcz są lepsze niż oryginalne… Ja się chyba wyposażę w gumowy młotek, abym miał czym wybijać im z głowy takie dyrdymały 😉
Ogółem rzecz ujmując, konfiguracje błędów jakie robią w fejkach są przeróżne. Najczęściej spotkasz się z ich kompilacją, ale zdarzają się fejki z tylko jednym defektem. Nie ma reguły, która mogłaby opisać co spotkasz. Pewne jest natomiast jedno – podrobione logotypy nie są idealne. I nie będą.
Nie zaskoczę Cię, jak Ci powiem, że to nie wszystko. Jest jeszcze wiele innych niedoskonałości i niedociągnięć w… tak małym elemencie jak logo. Te które możesz dostrzec nie będąc fanatykiem, to np. deformacja liter. I wyszukałem takiego fejka, aby to także Ci tu pokazać. Spójrz np. jak wygląda grubość litery „a”. Pierwsza i trzecia w fejku są inne od siebie. W dodatku żadna z nich nie jest prawidłowa, porównując do oryginału. Ciężej możesz mieć z rozróżnieniem grubości całego logo. Często w podróbkach są one delikatne odchudzone, ale to nie jest regułą. I nie zawsze jest to łatwe do wyłapania. Na końcu jeszcze rozmiar – zauważyłem, że w podróbach jest tendencja do delikatnego pomniejszania logotypu Adidasa. Średnio o jakieś 5-10% wielkości. Wspominam Ci o tym bardziej jako o ciekawostce, gdyż nie jest to coś, co będziesz w stanie wyłapać, w przeciwieństwie do pozostałych aspektów. Ale uważaj. Tu niczego nie przyjmuje się za pewnik. Widziałem fejki z większym logo Adika niż w oryginale. Nie dam Ci tu żadnego konkretu pewnego na 100%, bo nie wiem co właśnie w tej chwili oszuści produkują. Największą rolę odgrywa tu doświadczenie, które właśnie nabywasz. Im większe ono będzie, z tym większą skutecznością będziesz rozpoznawać fejki.
Przyznaj, że nie da się na tę podrobioną szmatę patrzeć, co? Teraz czytaj co Ci przekażę – świat jest pełen idiotów, więc są tacy, którzy potrafią napisać, powiedzieć lub w jakikolwiek inny sposób zakomunikować, że istnieje coś takiego jak „dobrej jakości podróbki”. Znasz tego gifa na którym wszyscy jednocześnie klepią się w czoło?
Podczas gdy wykonuję ten sławetny ruch ręką, a następnie rozlega się głośne plaaaask, bo widzę mnóstwo niedociągnięć już w samym logotypie, a nie spojrzałem jeszcze na cokolwiek innego, to od takich osób dostaję kolejną wiadomość o treści: nie ma żadnych różnic między taką podróbką, a oryginałem…
Musisz zrozumieć cholernie ważną rzecz – to że Ty nie widzisz różnicy, bo możesz jej nie widzieć, nie oznacza, że jej tam nie ma. Zdarzyło Ci się przygrzmocić kiedyś łbem w coś, czego nie widziałeś? Łupnąłeś, bo nie widziałeś, a nie dlatego, że tego tam nie było. Bo było i ból Ci to szybko uświadomił. Tak teraz ja Ci uświadamiam, że nie ma podróby choćby zbliżonej do oryginału.
Gdybyś potrzebował przypatrzeć się większej ilości oryginalnym logotypom Adidasa wykonanym w różnym czasie oraz technologii, to w poniższym linku znajdziesz kilkaset takich przykładów z mojej kolekcji. Korzystaj! 🙂
Wszystkie koszulki wyprodukowane przez Adidasa w mojej kolekcji (klik)
2. Puma
To przepiękny drapieżnik, uchwycony w momencie ataku na ofiarę. Dumne, wysportowane, silne i muskularne zwierzę wyskakuje, aby za chwilę zatopić pazury w swoim celu. Zwróć uwagę jakich określeń użyłem do opisania cech tego logotypu. To nie jest szczur, jaszczurka ani żaden grubas. To perfekcyjny agresor. Stworzony i ukształtowany przez matkę naturę. Właśnie w taki sposób ma być przedstawiony na koszulce.
Na przywitanie się z Pumą, pokażę Ci cztery różne typy wykonania tego logotypu.
Najczęściej spotkasz się z dwoma pierwszymi. Dwa kolejne pokazałem Ci bardziej jako ciekawostkę. Czwarte zdjęcie, gdzie logo jest pokryte jakby sierścią, to już prawdziwy unikat. Zresztą, wszystkie moje koszulki od Pumy, a w każdej z nich zdjęcie logo, znajdziesz w tym miejscu:
Wszystkie koszulki wyprodukowane przez Pumę w mojej kolekcji (klik)
Patrz raz jeszcze na oryginał, a ja pod nim napiszę Ci gdzie powinien wędrować Twój wzrok podczas sprawdzania oryginalności.
Gdzie w podróbkach są słabe punkty? Zacznę od głowy. Po pierwsze, puma ma pysk, więc on ma tam być. Zarysu potrzebuje wgłębienie między czołem a nosem, które byłoby przeznaczone na oczy. Do tego podbródek – jak widzisz, jest także dobrze zarysowany. W związku z tym, między przednimi łapami a podbródkiem, tworzy się przestrzeń o charakterystycznym kształcie. Przednie łapy i brzuch także są delikatnie i muskularnie zarysowane – ani za grube, ani za chude. Ostatni element to uszy, które powinny być na miarę możliwości (w szczególności w haftach) szpiczaste.
Kolejnym bardzo dobrym punktem jest ogon. Po pierwsze, jest on różnej szerokości. Zaczyna się od średniej grubości, następnie w połowie długości się zwęża, aby po delikatnym łuku być grubszy. Ważny też jest jego kąt odchylenia, gdyż czasem widuję zbyt mocno podniesiony w górę, tak jak u psa broniącego terytorium. Zbyt mocne pochylenie w dół też się zdarza, ale mam wrażenie że rzadziej.
I na koniec, tylne łapy. Są smukłe, ale jednocześnie dość skomplikowane. Zwróć uwagę ile jest na nich wpukleń. W podróbkach tutaj także dzieją się cuda, co za chwilę Ci pokażę. Znalazłem rewelacyjne zdjęcie podróbki, gdyż… Ktoś je zrobił pokazując trzy logotypy Pumy – dwa na rękawach oraz jeden na klatce piersiowej. Co jest takiego świetnego akurat w tej fotografii? Otóż, każda z tych pum jest… inna. Spójrz tylko:
Właśnie w taki mistrzowski sposób produkowane są podjeby. Trzy różne logotypy i żaden nie jest zgodny z oryginałem. Zacznę omówienie od tej po prawo, pod naszywką respect. Wygląda jakby była zgarbiona – wolna przestrzeń pomiędzy łapami a podbródkiem zmniejszyła się do małej szparki. I to jest typowe niedociągnięcie dla fejków. Natomiast ta na drugim rękawie… Spójrz tylko na jej ogon. Nie dość, że jest gruby i brakuje mu charakterystycznego zwężenia, to jeszcze jest zbyt mocno podniesiony do góry. Nie ma w nim tego delikatnego pochylenia jego drugiej części w prawą stronę.
To co nie gra w tej, która jest na klatce piersiowej? Po pierwsze, łapy. Przednie mają jakąś cholernie wielką podstawę, jakby były dwa razy szersze niż normalnie. W tylnych zaś przesadzono, i to bardzo, w uwypukleniach. Zauważ, że to w ogóle są nie te kształty, które widzisz w oryginałach. Ba, patrz na uda tylnych nóg. Wszystkie trzy są także zupełnie inne. Najbliżej poprawnemu jest tej na rękawie z naszywką respect.
I tak to właśnie wygląda w fejkach. Jak przejrzysz setki oryginałów, to te kształty pięknego drapieżnika zapiszą Ci się w pamięci i od razu zobaczysz zniekształcenia albo… karykaturę. Nie trudno jest sobie wyobrazić, że w skrajnych przypadkach, coś co jest umieszczone przez podjebkowicza w miejscu logotypu, w ogóle go nie przypomina. Łap przykład takiej nad wyraz spieprzonej pumki:
3. Nike
Swoosh amerykańskiego producenta jest dużo prostszy, ale to wcale nie oznacza, że nie da się go zdupić. Bo oczywiście, że się da. Wystarczy być oszustem robiącym podjebki. Jednak może to być dla niewprawionego oka trudniejsze do wychwycenia, gdyż nie ma tu tylu kształtów i miejsc, w których można by pokazać swoją nieudolność. Rzekłbym więc, że logo Nike może Ci od razu zdradzić, że patrzysz na fejka, ale nie musi.
Najważniejsze w tym przypadku jest się opatrzeć z oryginałami. Jeżeli tego nie zrobisz, to możesz mieć problem z zobaczeniem „kija do golfa” na trykocie, zamiast logotypu producenta zza oceanu. Gdzie to zrobić? U mnie, a gdzie by indziej? Nie po to tworzę logiczną siatkę artykułów i treści na blogu, żeby teraz nie mieć rozwiązania 😉
Wszystkie koszulki wyprodukowane przez Nike w mojej kolekcji (klik)
Wbijasz się w ten link i masz tu wszystkie koszulki Nike z mojej kolekcji. W każdej z nich zdjęcie ze zbliżeniem na logotyp. Przepatrz je. I zauważ, że w różnych okresach produkcji, to logo różnie wyglądało. Na starszych koszulkach bywało mniejsze lub chudsze, albo jedno i drugie jednocześnie. Polecam Ci na serio pooglądać te logotypy i pogapić się trochę w to logo, aby zapisało się w pamięci. Ja z początkiem miałem sporo problemów, aby rozpoznawać fejkowe swooshe. Pomogło mi długie lampienie się na oryginały. Wbiły się tak mocno w banię, że teraz nawet drobne zmiany są dla mnie do wychwycenia.
Mam nadzieję, że poprzeglądałeś trykoty i napatrzyłeś się na oryginalny logotyp. To teraz czas, abym pokazał Ci podrobione. Są 3 główne przypadłości, które można spotkać – co nie oznacza, że nie ma innych, ale ten artykuł to nie biblia. Latego pokażę Ci te trzy główne grzechy swoosh’a. Ja je nazywam kij do golfa, hak oraz krzywe plecy. Najpierw, abyś miał tu dobry i perfekcyjny wzór, jeszcze raz oryginalne logo:
Zacznę od kija golfowego. Odnoszę wrażenie, że często widuję ten typ na podróbkach w miejscu, w którym powinien byś swoosh:
Przypadek jest o tyle ciekawy, że to podróbka w podrobionej folii. Zatem widzisz dwa podrobione logotypy. Od razu na pierwszy rzut oka widać, że one różnią się między sobą. Mam nadzieję, że to widzisz? Ten czarny na folii, czyli nadruk, jest zdecydowanie bliższy oryginałowi. Są tam drobne różnice, ale jest blisko. Przykładowo brakuje dociągnięcia kąta zakończenia lewego szpicu. Jest zbyt odchylony do lewej strony. Powinien być dociągnięty bardziej w prawo. Właśnie ten błąd jest jeszcze bardziej widoczny na logotypie na koszulce. Patrzysz się na najgrubszą część logo, potem do góry i… ten ogonek nie nachyla się w prawo. Nie skręca. Jest otwarty. Dlatego całość bardziej przypomina kij do golfa, aniżeli logotyp Nike.
Przeciwieństwem tego błędu, jest przesadne zagięcie wykończenia do prawej strony. Wtedy całość sprawia wrażenie, jakby było grafiką haka, którym możesz złapać przepływającą w rzece gałąź i przyciągnąć ją do brzegu. Wtedy nad tą grubą częścią, to co nad nią się znajduje jest przesadnie wygięte do prawej. I już to ilustruję graficznie:
Pisałem Ci, że musisz koniecznie wbić sobie do głowy oryginał, bo inaczej nie będziesz wiedział czy dane pochylenie jest już za duże, czy za małe. Spojrzysz na coś i będziesz się zastawiać – to fejk, czy jeszcze akceptowalne dla oryginału? Ba! Czasem znając oryginały jest to trudne, bo te tolerancje dla egzotyki albo małych zespołów są większe, niż dla elity.
Ok, czas na ostatnią przypadłość, czyli ból pleców. Zauważ, że najdłuższa linia, czyli ta dolna, na której logo tak jakby leży, jest prosta jak strzała. Dopóki nie rozpocznie się łuk, to na całej długości jest prościutka. I to jest kolejna słabość fejków, że nie zawsze jest prosto w tym miejscu. Zdarzają się lekkie zakrzywienia. Stąd też nazwałem to krzywymi plecami. Jak to wygląda?
Widzisz to, czy nie? Ten przykład jest akurat subtelny, ale mimo to widać, że prawa strona logo jest jakby delikatnie uniesiona w górę. Stąd też te plecy są delikatnie wypukłe do dolnej części trykotu. To nie jest idealnie prosta linia. Choć zauważ, że w tym fejku wykończenie i kąt pochylenia lewej strony są idealne.
Specjalnie wybrałem taki przykład, aby Ci pokazać jak ważne jest opatrzenie się z oryginałem. Dodatkowo pamiętaj, że możesz spotkać cokolwiek albo jakąś kombinację. To są trzy najprostsze i najogólniejsze błędy, jakie oszuści popełniają w logotypie Nike. Nie jedyne, tylko najczęstsze.
4. Umbro
Lubię ich logotyp. Jest bardzo przyjemny w określaniu oryginalności. Dwa czworokąty z których się składa, nazywane są dwoma diamentami. Ich budowa jest banalna – równe kąty, równe krawędzie i odległości między liniami. Jest symetryczne w pionie i poziomie.
Co ciekawe, występowało w kilku wersjach. Szczególnie w starszych koszulkach, lubi być pociągłe – wygląda jakbyś je złapał za boki i rozciągnął. Choć nie jest powiedziane, że to nie wróci, bo moda na powroty z przeszłości jest… w sumie zawsze. Tylko w różnych aspektach. Tu przykład takiego pociągłego logotypu:
Bardziej naturalnym wyda Ci się ta wersja, gdzie dwa diamenty są zdecydowanie krótsze, przez co jednocześnie wyższe:
I kolejna wersja to taka, gdy pod diamentami dodany jest napis „umbro”. Taką konfigurację można spotkać w zasadzie w trykocie z każdej epoki czasowej, ale dla przykładu pokażę Ci jak wyglądał w koszulce reprezentacji Szkocji z lat 1994/96:
Chcesz przykład fejka na koniec tego punktu? Pewnie, że tak. Akurat miałem okazję zrobić zdjęcie takiej podróbie i nie wykasowałem jej z telefonu:
Jeżeli nie widzisz tutaj nic nadzwyczajnego, to poszukaj symetryczności. Kąty są złe. Odległości pomiędzy dwoma diamentami nie są równe. Mała podpowiedź – jeżeli masz problem wykrywaniem tego patrząc na linie, to spójrz na materiał, który otaczają. Tak jakby na pole powierzchni materiału wewnątrz obrysu. Wtedy zobaczysz figurę zamkniętą, którą łatwiej będzie Ci przeanalizować. Spójrz przykładowo na kształt materiału zamkniętego w mniejszym diamencie. To powinien być czworokąt, zaś tu w podróbie jest jakaś łezka – brakuje górnego i dolnego kąta. Mało tego, jest wyciągnięta w prawo, bo materiał zdecydowanie głębiej sięga w prawą stronę, niż w lewą. Pozostając wciąż przy mniejszym diamencie, zobacz że jego zakończenie z prawej strony jest ostrym szpicem, zaś z lewej półokrągła grubą główką. Ba, zauważ, że górny i dolny kąt (a w rzeczywistości zaokrąglenia) nie pokrywają się idealnie w osi pionowej z odpowiednikami w tym większym. Oznacza to brak symetrii. Bardzo słabo wygląda ten fejk.
Jeżeli potrzebujesz poszukać oryginalnych logotypów Umbro, to przeróżne koszulki z różnych sezonów, jak i ze wszystkimi typami logotypu, czekają na moim blogu. Wystarczy, że zajrzysz, a znajdziesz tam sporo koszulek tego producenta:
Wszystkie koszulki wyprodukowane przez Umbro w mojej kolekcji (klik)
5. Macron
Przed napisaniem tego artykułu zastanawiałem się jakich producentów wybrać. Każdy Koszulkowy fejk ma 5 punktów, więc naturalnie do wielkiej trójcy dorzuciłem klasyczne Umbro. I to w zasadzie było czterech najpopularniejszych producentów w mojej szafie. Kogo jeszcze dobrać do tej stawki? W końcu wymyśliłem, że sprawdzę kto jest producentem numer pięć względem ilości posiadanych przeze mnie trykotów. Wyszło, że tę lokatę zajmuje Macron 🙂
Właśnie dzięki temu faktowi włoski producent zawdzięcza znalezienie się w tym zestawieniu. O tym jak równe muszą być literki, idealne kształty i wszystkie odległości, po poprzednich czterech przykładach, nie muszę już wspominać, prawda? Logotyp Macrona najczęściej spotkasz w trzech formach. Najprostszą z nich jest po prostu napis „macron”, gdzie literka „o” zawiera ludzika w środku. Drugą wersją jest to samo, tyle że litera „o” jest wyższa niż pozostałe. Trzecia, to po prostu przedstawienie graficzne w formie logo – stosowane od momentu liftingu, gdzie półokrągłe krawędzie zmieniły się na ostre, a główka w czworokąt.
Więcej przykładów z różnych lat znajdziesz oczywiście na moim blogu pod tagiem Macrona:
Wszystkie koszulki wyprodukowane przez Macrona w mojej kolekcji (klik)
Czas na fejka. Zacznę od napisu. Co widzisz?
Mi od razu w oko rzuciły się kilka rzeczy. Po pierwsze, litera „m” posiada w lewym górnym rogu zbyt dużego kulfona. Ono w oryginale tak się nie zaczyna. Do tego cała litera jest lekko nierówna, tak jakby coś popchnęło środkową nóżkę litery lekko w górę. Idąc dalej, w oryginale literka „a” od góry nie jest płaska. Ma delikatną krzywiznę, którą tu pominięto. I przeskoczę od razu do ostatniego bardzo widocznego aspektu – literka „n” ma zbyt wysoką laskę po lewej stronie. W związku z tym górna podstawa jakby z niej spada, robiąc delikatny dołek. Błąd. W oryginale ta litera jest w tym miejscu równa. I piękna byłaby to koszulka tak egzotycznej reprezentacji jak Guam, gdyby nie była marną podjebką.
Drugim przykładem niech będzie forma graficzna:
Od razu w oczy rzucają mi się końcówki tych dwóch szpiców kończących się w górnej części logo – tych, pomiędzy którymi jest czworokąt. Są zupełnie źle zrobione – zbyt chude, zbyt cienkie, a w dodatku delikatnie zakrzywione. Zewnętrzne linie powinny być prościutkie, a one ewidentnie zakrzywiają się w górnej części. Mam wrażenie, że te ramiona nie są równej długości i grubości, ale to tylko zdjęcie i prawdziwą różnicę byłoby widać w kontakcie na żywo.
Różne lata, różne poziomy, różne loga, różne standardy
Co sezon pojawiają się tysiące różnych modeli trykotów na świecie. Produkowane są przez setki producentów w niezliczonych fabrykach. Do tego w różnych okresach czasowych dostępne były inne technologie i możliwości. Jakby tego było mało, na innym poziomie jakości i staranności wykonuje się trykoty dla gigantów, którzy są chlubą danej stajni, a w inny sposób traktuje się zespoły na nieco niższym poziomie finansowym. Że o tych bez jakiegokolwiek poziomu komercjalizacji, nie wspomnę. W dodatku, są różne rodzaje koszulek – t-shirty, repliki i meczówki.
Dlatego podawałem Ci linki do danych producentów na moim blogu, bo dzięki temu możesz wyszukać przeróżne typy i konfiguracje w danych okresach czasowych. Po to, abyś mógł się zorientować jak wtedy wyglądał oryginał. Jaki był standard. Właśnie znajomość tych standardów pozwala mieć dobre oko, które nie tylko dostrzeże niedoskonałości, ale wie, które z nich w którym miejscu są dopuszczalne. Nie będziesz zawodowym piłkarzem, gdy potrenujesz piłkę na dwóch treningach. Ba! Nawet jakbyś rok trenował, to są nikłe szanse, że będziesz wymiatać. Wciąż Ci będzie daleko do wysokiego poziomu, czyli np. reprezentacyjnego. I tak samo w koszulkach – nie odnajdziesz się, nawet gdy posiedzisz w nich rok. Nie zdążysz poznać jeszcze wszystkich norm i związanych z nimi odchyleń, czy wyjątków, które jakby inaczej, wszędzie są obecne. Nie wymagaj więc bycia od siebie specjalistą po roku czy dwóch, bo czy uważasz że po takim czasie zostałbyś świetnym chirurgiem, piłkarzem czy kimkolwiek innym? Pisząc ten artykuł siedzę w koszulkach piłkarskich od dekady, mając z nimi styczność niemalże każdego dnia.
Dlatego korzystaj z mojego bloga. Każdy jeden trykot, który jest w mojej kolekcji, jest w 100% oryginalny. Daję Ci więc platformę, na której możesz zawsze znaleźć punkt odniesienia. Fotografuję swoje koszulki wraz ze wszystkimi detalami właśnie po to, abyś o każdej porze dnia i nocy miał dostęp do oryginałów, które mogą być twoimi punktami odniesienia 🙂
Świat Koszulek Piłkarskich
Setki koszulek które posiadam, to jest mój własny Świat Koszulek Piłkarskich 😉
Czy Ty masz już swój? Bo warto mieć taki świat, do którego zawsze można się udać. Oderwać od rzeczywistości, wpaść w inny wymiar i zapomnieć o otaczającej nas materii. O takie miejsce należy dbać. Trzeba je pielęgnować i powiększać, aby z każdym dniem chętnie się budzić, wiedząc dokąd w każdej chwili możemy się udać. Dlatego i Ty stwórz swój własny Świat Koszulek Piłkarskich!
Stwórz swój własny Świat Koszulek Piłkarskich! (klik)
Powyżej widzisz link do mojego sklepu. Miejsce, w którym kupisz tylko oryginalne trykoty. Możesz więc be problemu tam wbić i odpowiedzialność za oryginalność otrzymanej koszulki zrzucić na… mnie 😉
I ja tę odpowiedzialność bardzo chętnie biorę, bo brzydzę się fejkami. W związku z tym nie zaoferowałbym Ci szmaty, aby ukraść Twój hajs. Ja Ci oferuję prawdziwą i oryginalną historię, którą na boisku tworzą, a następnie ze sobą niosą, oryginalne koszulki piłkarskie 🙂
Cenisz wiedzę?
Jeżeli cenisz wiedzę i artykuły, które przekazują konkretne informacje, a nie pierdoły i nic nie znaczący content, który kradnie Twój czas, ale… na drugi dzień nie jesteś bogatszy w żadną nową wiedzę, to mam do Ciebie prośbę. Modne w dzisiejszym Internecie jest robienie z siebie palanta, a nie dostarczanie wartości, które rozwiązują prawdziwe problemy i dylematy. Mimo tego, staram się robić to drugie. Najpierw gromadząc wiedzę i doświadczenie przez lata, a następnie spędzając długie godziny na jej spisywaniu. Dlatego jeżeli popierasz takie artykuły, zamiast wydać hajs na kolejną pierdołę, wrzuć mi go na zrzutkę:
Jestem z tych, którzy doceniają wiedzę, a nie głupotę 🙂 (klik)
Dzięki temu będę mógł zrealizować jakiś kolejny projekt, który dostarczy wartość dodaną… Tobie, mojemu czytelnikowi.
Dzięki i do zobaczenia w kolejny pierwszy piątek miesiąca 😉
I pamiętaj – udostępniaj, podawaj dalej, wysyłaj znajomym artykuły z tego cyklu. Pomóż mi walczyć o świadomość społeczeństwa. Niech wiedzą czym są podróbki.