Czy da się mądrze zwiększyć liczbę drużyn na MŚ?

Nie jestem zwolennikiem powiększania liczby drużyn na turniejach. Jednak świat na przestrzeni ostatnich lat zadziwiająco szybko się rozwija. Piłkę kopie się w niemal każdym zakątku globu, a różnice w poziomie powoli się zacierają. Najlepsi są jeszcze lepsi, jednak Ci najsłabsi… często nie są już chłopcami do bicia. Do tego dochodzi aspekt finansowy – czy jest na świecie ktoś, kto nie wierzy w siłę pieniądza w sporcie?

Nie wyobrażam sobie dziś 8 zespołowych Mistrzostw Europy jak to kiedyś miało miejsce. Tak samo nie byłbym w stanie przyjąć tylko 16 zespołów na mundialu. Zadaj sobie pytanie – czy to aby na pewno byłoby aż tak emocjonujące? Wielkimi imprezami, my kibice, chcemy żyć. Piłkarze chcą w nich grać i je wygrywać. Zaś federacje i organizatorzy chcą na nich zarabiać. Czy można zaspokoić wszystkich zainteresowanych tym biznesem w taki sposób, aby to miało słodki smak dla każdego?

W tym tekście odpowiem w jaki sposób osiągnąć cel, aby nasycić wszystkich jednocześnie, przedstawiając mądrzejszy pomysł na powiększenie liczby uczestników w turniejach niż… 48 drużyn. I bzdurny format, który wiąże się z tą liczbą drużyn. Chcę Ci pokazać, że da się jeszcze powiększyć liczbę zespołów na mundialu, aby miał on sens. I nie ma to za wiele wspólnego z tym, jak mają wyglądać Mistrzostwa Świata w 2026 roku, czyli z 48 zespołami…

Rozwój piłki temu winny

Gdyby piłkarski świat się zatrzymał, prawdopodobnie nie byłoby potrzeby zwiększania liczby uczestników na turniejach. Wyobraź sobie, że po meczu piłkarze wciąż idą do baru na piwko i możesz się do nich dosiąść. Może wolałbyś z którymś pracować w fabryce? Bo i takie przypadki historia pamięta, że zawodnik niemal prosto z roboty wędrował na mecz. I jeszcze bramkę strzelił! Prawda?

Tego typu historie są przeszłością. Prawdopodobieństwo, że zostaniemy świadkami właśnie tego typu opowieści oscyluje wokół zera. Piłkarze od najmłodszych lat są prowadzeni w sposób abstrakcyjnie profesjonalny – treningi, sposób żywienia, mentalność, trenerzy personalni i… to wszystko często w takich ośrodkach treningowych, o których legendy i ikony futbolu z przeszłości, nie mogły chociażby marzyć. A dziś mają to dzieciaki w coraz większej liczbie miejsc na świecie…

Ci, którzy już kopią piłkę zawodowo, nie zaprzątają sobie głowy niczym innym. Często mają wokół siebie sztab ludzi, który wykonuje za nich wszystkie czynności. Nie jeden zawodnik przyznawał się, że po zakończeniu kariery, nie wiedział jak się odnaleźć w otaczającym go świecie. Problemy sprawiały tak błahe czynności jak przykładowo wysyłka listu. Wcześniej miał od tego człowieka. On miał skupić się tylko i wyłącznie na piłce.

Globalna popularyzacja tego sportu znacząco podniosła poziom sportowy na całym świecie, a wraz z nim piłkarską świadomość. Zaowocowało to rzecz jasna wzrostem ilości profesjonalnych piłkarzy, co znów sprawiło, że coraz więcej reprezentacji grało na wyższym poziomie. Dziś wybór 8 drużyn z 55 w Europie byłoby absurdem, gdyż… jak pokazuje historia, świetnych drużyn narodowych jest więcej. Oczywiście, można byłoby być radykałem i powiedzieć – zróbmy Mistrzostwa Europy dla 8 zespołów. Niech zagra elita elit. I potem w zasadzie weźmy mistrzów 8 najsilniejszych lig w Europie i zróbmy im Ligę Mistrzów. Można? Można. Tylko… po co?

Zwiększanie liczby uczestników w turniejach było więc nieuniknione od dawna – coraz więcej drużyn mogło rywalizować ze sobą na równym, wysokim poziomie, więc… dlaczego z tego nie skorzystać? Rozwój piłki sprawił, że niegdyś jednostronne widowiska i gra do jednej bramki, już tak nie wyglądają. Outsiderzy nie łapią dwucyfrówek, a coraz więcej teoretycznie słabszych zespołów sprawia niespodzianki. W związku z tym, wręcz powinno się pozwolić większej liczbie drużyn na rywalizację, gdyż to pozytywnie wpłynie na… wszystko. Większe zainteresowanie piłką nożną, więcej meczów, ciekawsza rywalizacja, bardziej globalna popularyzacja sportu i oczywiście, zdecydowanie wyższa forsa. Dlatego turnieje od lat mają jedną tendencję – zwiększają liczbę uczestników. Prawdziwe pytanie jednak brzmi – gdzie postawić granicę, aby turniej wciąż miał smak?

Czy 16 drużyn w ME i 32 w MŚ to optimum?

Przez długi czas wiele osób myślało, że tak. Przyznam się bez bicia, że również byłem w tym gronie. Choć, gdy sięgnąłem wstecz, to i te formaty budziły oburzenie, gdy je wprowadzano. Tak, tak. Powiększanie liczby uczestników w turniejach w przeszłości również wzbudzało niemałe kontrowersje. Argumenty? Wiele z nich było identycznych jak te, które można słyszeć w kontekście 48 drużyn na Mistrzostwach Świata 2026. Wygląda więc, że odtwarzamy tę samą płytę, tylko… za każdym razem robi to inne pokolenie.

Dlaczego zmieniłem zdanie i uważam, że należy powiększyć liczbę uczestników na mundialu, ale jednocześnie neguję pomysł 48 drużyn? Obserwuję piłkę jako kibic Manchesteru United. Poziom detali do którego dziś się dochodzi, może wprawić w osłupienie. Różnicę między piłkarzami zaczynają robić drobnostki. Rozwój piłki poszedł tak daleko, że sztaby szkoleniowe są wieloosobowe. Każdy element gry może mieć swojego trenera i analityka – nie jest niczym dziwnym, jeśli zespół posiada osobę, która zajmuje się stałymi fragmentami gry i niczym innym. Ba! Są tacy, którzy mają gości kminiących tylko i wyłącznie rozpoczynanie gry od wyrzutu z autu, a drugiego typa od wykonywania rzutów rożnych.

Gdy sport wszedł na tak absurdalny poziom, warto jest uchylić drzwi nieco szerzej, aby większa liczba drużyn miała szansę się wykazać. Poznając piłkę od tej drugiej strony – od wewnątrz, zmieniłem zdanie. Te formaty, które uważałem za najlepsze, są dzisiaj za małe. Mimo to jest w nich pewien element, którego bym nie zmieniał – faza pucharowa. Szesnaście drużyn w fazie pucharowej Mistrzostw Świata to na dziś rozwiązanie idealne, które powinno być fundamentem do opracowania rozgrywek z większą liczbą uczestników niż 32.

Wiesz jak ma wyglądać mundial z 48 zespołami?

Wprowadzenie aż 48 reprezentacji na MŚ to nie tylko obawy o obniżenie poziomu, ale przede wszystkim zaburzenie dotychczasowego systemu rozgrywek. W proponowanym przez FIFA rozwiązaniu, szesnaście drużyn pożegna się z turniejem po… dwóch meczach! Jakby tego było mało, przedstawiony przez organizatora format niszczy i wypacza ideę punktacji meczów. W jaki sposób? Wstępne ustalenia są takie, że mecz nie będzie mógł się skończyć remisem. Jeżeli po ostatnim gwizdku sędziego będzie remis, to o zwycięstwie rozstrzygną rzuty karne. Tak to właśnie przedstawiła FIFA. Czy to nie jest… absurdem?

48 zespołów ma zostać podzielone na 16 grup. Każda z nich miałaby się składać z 3 zespołów. Jak to w tak „licznej” grupie bywa, faza grupowa składałaby się z dwóch meczów. I nie ma remisów. Dwa zespoły wychodzą do fazy pucharowej, zaś trzeci żegna się z mundialem i wraca do domu. Faza play-off zaczynałaby się więc z udziałem 32 drużyn – tak jakby jeden poziom wcześniej, niż tradycyjnie. Byłaby niczym innym jak zwyczajną drabinką – przechodzisz lub odpadasz. Portal goal.com przygotował wizualizację na poniższej grafice:

48 drużyn na mistrzostwach świata

Moje pytanie brzmi – gdzie tu jest zwiększona atrakcyjność dla kibiców? Trzyzespołowa faza grupowa? Dłuższa o jeden stopień faza play-off? Odpadnięcie 1/3 uczestników już po dwóch meczach? Ten pomysł wygląda dla mnie jak plan idealny na zniszczenie turnieju jakim są Mistrzostwa Świata.

Złoty środek to nie 48, a 40 drużyn!

To co należy zrobić, aby zwiększyć atrakcyjność turnieju wraz z jego powiększeniem? Moim zdaniem złotym środkiem jest dodanie nie 16, tylko 8 nowych reprezentacji. Zaczynasz się głowić w jaki sposób to ułożyć, aby funkcjonowało? Jest to tak proste, że aż trudno na to wpaść. Proponuję zreformować mundial tak, aby zachować jego ogólny kształt. Jednocześnie sprawić, aby turniej po dodaniu ośmiu zespołów oferował drużynom następujące korzyści:

  1. Sprawić, że jedna porażka nie stawia zespołu w sytuacji patowej – aktualnie kolejne potknięcie kategorycznie skreśla Cię z dalszej gry.
  2. Dać chwilę wytchnienia każdemu zespołowi – tak często narzeka się, że drużyny nie mają odpoczynku w trakcie turnieju. Mundial z 40 zespołami mógłby to zmienić.
  3. Zwiększyć atrakcyjność poprzez zwiększenie nie tylko liczby uczestników, ale również liczby rozegranych meczów (z 7 na 8). Format z 48 zespołami nie zwiększa liczby rozegranych meczów na turnieju dla pojedynczego zespołu.
  4. Nie zaburzyć aktualnej struktury turnieju – zachować 8 grup, z których dwa najlepsze zespoły awansują do fazy play-off.

Domyślasz się już w jaki sposób można to wszystko osiągnąć? Wystarczy… powiększyć grupę z 4 do 5 zespołów. I już. Tyle. Koniec filozofii. Mundial powiększony, atrakcyjniejszy i jednocześnie nie jest zaburzony jego format. Nikt nie odpadnie po dwóch spotkaniach, ani nie trzeba usuwać remisów w fazie grupowej, co dla mnie jest nie do przyjęcia.

Tym samym można osiągnąć wiele innych celów, również finansowych, co zapewne jest jednym z kluczowych aspektów dla władz piłkarskich. Nie tylko poprzez większą liczbę meczów, ale również dłuższe utrzymanie zainteresowania oraz zaangażowania uczestników mundialu – to nie uda się gdy 16 zespołów pojedzie do domu po dwóch meczach w formacie 48 zespołów. Wracając do liczby meczów, to:

– 32 zespoły -> 64 mecze

– 40 zespołów w 8 grupach po 5 drużyn -> 88 meczów

– 48 zespołów w 16 grupach po 3 drużyny -> 80 meczów

W proponowanej przeze mnie opcji można zarzucić, że finalista rozegra 1 mecz więcej, niż w przypadku 32 czy 48 zespołów, w których to liczba spotkań nadal pozostaje na poziomie 7. Przy 40 drużynach w 8 grupach, każdy półfinalista gra 8 meczów. Mimo wszystko, jeden mecz grupowy więcej daje nie tylko odpoczynek w którejś kolejce, gdyż grupa zawiera nieparzystą liczbę drużyn, to jeszcze większą możliwość rotacji i wymiany składu, co jest ciężkie w grupie z 4 drużynami, jeśli… nie wygrałeś dwóch pierwszych spotkań. No i to co liczy się dla władz – więcej meczów to więcej wpływów od sponsorów, kibiców itd.

Co z Mistrzostwami Europy?

Poszedłbym tą samą drogą. Bazując, że najlepszym z dotychczasowych modeli był ten z 16 reprezentacjami, powiększyłbym każdą z grup do 5 drużyn. Droga z 24 uczestnikami to przystanek do… Mistrzostw Europy z 32 zespołami! Brzmi dziwnie? Dla nas, kibiców, tak. Dla tych, którzy liczą wpływy na koncie, niekoniecznie.

Zreformowałbym więc turniej Starego Kontynentu do 20 zespołów, które byłyby ulokowane w 4 grupach. Dałoby to dokładnie te same efekty i zalety co w przypadku pięciozespołowych grup przy 40 uczestnikach mundialu. Bez zaburzania struktury tak jak teraz ma to miejsce, czyli awansami zespołów z trzecich miejsc. EURO z 24 zespołami to pół-przystanek do rozszerzenia turnieju do 32 zespołów, co może zostać zaserwowane przez UEFĘ po tym gdy odbędzie się mundial z 48 drużynami. Osobiście wcale by mnie to nie zdziwiło. Wówczas w Europie będą odbywać się eliminacje pt. kto NIE awansuje na turniej. Bowiem 32 z 55 federacji weźmie w nich udział…

Możemy stracić więcej, niż zyskać

To w jaki sposób kończy się turniej powiększony do rozmiarów przerastających poziom sportowy danej dyscypliny, pokazały Mistrzostwa Europy 2021 w siatkówce. Nie mam nic do siatkówki. To fajny sport. Jednak poszli tam tropem piłkarskim, czyli powiększyli ten turniej do 24 zespołów i… w 1/8 finału byliśmy świadkami sportowych gwałtów. Finowie czy Łotysze w 1/8 finału w swoich najlepszych setach zdobywały zaledwie po… 16 punktów. W fazie play-off, czyli oni wyszli z grupy! To nie były mecze, tylko jednostronne treningi. Gdy zespół przegrywa set 25:13, to tak jakby dostać 4 bramki w pierwszej połowie, a jeszcze przecież jest druga. Dysproporcja poziomu sportowego pomiędzy reprezentacjami siatkarskimi jest zbyt duża, aby organizować turniej na 24 drużyny. Granica rozsądku została przekroczona. Obawiam się, że mimo nieustannie rosnącego poziomu piłki nożnej, wizja zarobku przysłoni rozsądek i w piłce także przeskoczymy tę granicę szybciej, niż później.

Siatkówka nie jest tak popularnym sportem jak piłka nożna. Jest to jeden z powodów, który sprawia, że ogólny poziom tego sportu nie eksplodował tak jak w przypadku futbolu. Zdecydowanie mniej krajów posiada siatkówkę na tak wysokim poziomie jak ma to miejsce w przypadku piłki nożnej, dlatego… nie przesadzajmy z liczbą drużyn w turnieju. Ciągłe rozszerzanie turniejów nie ma sensu. Przynajmniej tak długo, dopóki poziom sportowy na to nie pozwala. Ten aspekt jest kluczem przy podejmowaniu takich decyzji, a według mnie doszliśmy do poziomu w którym optimum jest 20 drużyn w ME i 40 w MŚ. Nie więcej. Nie dziś. Dała nam siatkówka przykład, jak słaby taki turniej może być.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *