Lubisz seks? Plan rozwoju bloga i sklepu? Co z nadrukami? – Q&A 2

Nowy rok, nowe wyzwania i nowe bariery do pokonania. To także dobry czas na kolejne Q&A, dzięki któremu możecie mnie lepiej poznać. Nie tylko od tej koszulkowej strony 😉

O pytania poprosiłem Was na Facebook’u oraz X (Twitter). Wybrałem kilka najciekawszych i… sam zobacz co odpowiedziałem.

Facebook

Pat Buj: Czy masz w głowie jakiś plan rozwojowy na bloga a przede wszystkim sklep? Robisz świetną robotę dla społeczności ale jak cię znam to pewnie coś w głowie się tli i może uchylisz rąbka tajemnicy?

Pomysłów, planów i chęci mam masę! Tylko doba nie chce mi się rozciągnąć ;p

Co do bloga i mojej osoby, przełamuję pewną barierę, jednocześnie spełniając skryte w głębi małe marzenie – wychodzę przed obiektyw. Tematyka filmowania, jak i samego nagrywania, zawsze mnie interesowała i pociągała. Mam w domu kupkę sprzętu, począwszy od lamp, statywów, mikrofonów oraz mikroportu, teł i dziesiątek akcesoriów. Nauczyłem się nawet podstaw montażu, więc obrobię film na green screenie. Jednak to wciąż tylko domowe warunki.

Aż w końcu pojawiła się propozycja od Artura Banacha, organizatora KitsUP, czyli spotkań fanów piłkarskich trykotów. Nie mogłem jej odrzucić i… robimy program „Koszulkowe fakty” na KitsUP TV w profesjonalnym studio. Mega mnie to jara! Mam nadzieję, że dowiozę oczekiwany poziom i wspólnie dostarczymy wartościową treść. Mała zapowiedź z dwóch pierwszych odcinków, które już są nagrane 😉

Chciałbym także zaktywizować swoje social media. Tchnąć w nie troszkę życia. Przede wszystkim, ruszyć z kanałem na Tik Toku. Czy mi się uda? Nie obiecuję, choć się postaram. Wiele zależy także od tego co wydarzy się w moim życiu zawodowym oraz tego ile czasu mi ono pochłonie.

Jeżeli chodzi o sklep, to od dawna rozmyślam o wyposażeniu go w prasę termotransferową. Nigdy tego nie ukrywałem. W ofercie są nadruki, patche i koszulki, więc prasa wydaje się być naturalnym krokiem w przód.

Choć aktualny plan rozwoju Świata Koszulek Piłkarskich nie zakłada jej kupna w 2024 roku, to różnie może być. Na tę chwilę mówię raczej nie, ale pozostawiam sobie otwartą furtkę. Z pewnością prasa kiedyś się we firmie pojawi.

 

Niko Gajewski: Myślałeś kiedyś o współpracy z podróżnikami? To byłby dobry sposób, by wzbogacić kolekcję o bardziej egzotyczne trykoty. Sądzę, że znaleźliby się jacyś fani lub osoby chcące zarobić parę groszy na dowiezieniu Ci koszulek z odległego zakątka Ziemi.

Oczywiście, że myślałem! Podjąłem nawet trochę prób, ale… niewiele z nich wynikło. Na drodze do owocnej współpracy stanęło kilka ograniczeń. Po pierwsze, oryginalność. Miłośnicy podróżowania nie mają raczej wiedzy o egzotycznych trykotach. Po drugie, często także nie wiedzą gdzie ich szukać, a gdy bywa im nie po drodze to… w zupełności rozumiem ludzi, którym ciężko jest nadkładać drogi tylko po to, aby zajrzeć do danego sklepu i liczyć na to, że akurat za chwilę im odpiszę czy mają kupić.

Mogę podać przykład z Wysp Zielonego Przylądka. Pewien podróżnik zwiedził po drodze wszystkie sklepy jakie znalazł i… wiesz co? W żadnym nie było oryginału. Same podróbki. Niektóre były nawet mocno zbliżone do oryginału, co jak na tak mały kraj niektórym może wydawać się zaskakujące.

Inny przykład? Zjednoczone Emiraty Arabskie. Osoba pojechała z wycieczką jako przewodnik do jakiejś dużej galerii handlowej. Znalazła nawet oryginał w jakimś oficjalnym sklepie, ale… cena była taka (za replikę!), że musiałbym wziąć kredyt albo sprzedać auto. A przecież jeszcze pozostałaby wysyłka ;p

Reasumując, podjąłem wiele prób i praktycznie nic z nich nie wyniknęło. Zdecydowanie lepiej jest utrzymywać kontakty z różnymi kolekcjonerami i szukać znajomości po całym świecie wśród miłośników trykotów. Wtedy, ktoś lecący do egzotycznego kraju lub mieszkający w nim, może ogarnąć temat. I w ten sposób udało mi się zdobyć całkiem sporo ciekawych i ciężko dostępnych koszulek 🙂

 

Damian Szafrański: Czy w kolekcji znajdą się też koszulki zespołów z polskich niższych klas rozgrywkowych?

Heh, dobre pytanie. Jestem Polakiem, żyję w Polsce, a koszulek polskich klubów mam jak na… lekarstwo. Coś w tym jest, że najciemniej pod latarnią. Zdecydowanie będę chciał posiadać w swojej kolekcji więcej polskich drużyn, w tym także z niskich lig. Tym bardziej, że potrafią się tam dobrze bawić i projektować naprawdę przykuwające uwagę trykoty!

Polecam zaobserwować profil Koszulki z Niższych Lig na Twitterze. Chłop pokazał już wiele koszulek, które z chęcią bym zobaczył w swojej szafie 🙂

 

Bartek Drzazgowski: Czy wśród patchy i namesetów również występują SAMPLE tak jak w koszulkach? Dla kolegi pytam ;p

W sumie na to bym nie wpadł. Współpracuję z producentami i nigdy nie słyszałem o prototypach wśród patchy i nadruków. Gdy coś się zmienia, tak jak przykładowo od obecnie trwającego sezonu zmieniły się patche i czcionka w Premier League, od razu były rozsyłane gotowe produkty.

Jako ciekawostkę dodam, że informację o zmianie, jako oficjalnie współpracująca firma z producentem nadruków, otrzymałem na 11 miesięcy przed rozpoczęciem sezonu 2023/24. We wrześniu 2022 przyszły dokumenty wraz z dokładną specyfikacją i wyglądem. Aczkolwiek nie było mowy o żadnych samplach. Oczywiście, ze względu na umowę poufności, nie mogłem Wam o tym napisać.

W zasadzie ciężko byłoby tu produkować prototypy, ponieważ… to na tyle specyficzny towar, że nie byłoby zbytnio nawet jak go oznaczyć. A tego wymagają przepisy prawne. Jasne, niektórzy potrafią na folii transferowej coś tam drobnym drukiem nabić, ale… to tylko folia transferowa, którą się usuwa po prasowaniu.

Tak więc nigdy nie spotkałem prototypów w tej dziedzinie. Oprócz oryginałów, jest oczywiście cała masa fejków.

 

Wojtek Peciakowski: Co potrzeba żeby cię przekonać do koszulek z nadrukami?

Mnie nie trzeba przekonywać. Osobiście bardzo lubię nadruki i spersonalizowane koszulki. Swego czasu trykot bez nadruku i patchy wydawał mi się taki jakiś… goły i niepełny. To, że w kolekcji zbieram tylko z czystymi plecami, nie oznacza że jestem jakimkolwiek przeciwnikiem setów.

Moje podejście wywodzi się z kilku podstaw. Po pierwsze wychowałem się na sir Alexie Fergusonie – nikt nie będzie większy niż klub. Między innymi dlatego wolę zbierać czyste plecy. Zachowywać historię drużyn, a nie jednostek. Wiem, że jestem w mniejszości, bo ogół kocha jednostki i wielkich piłkarzy. Nie widzę nic złego w żadnym z podejść. Każdy posiada co chce.

Po drugie, niestety ale nadruki to jedna z najwrażliwszych części koszulek. Często on właśnie jest najbardziej podatny na zniszczenie. Nie rozpatruję swojej kolekcji jako czegoś na tu i teraz, na za rok czy dwa. To co robię dziś, staram się wykonywać w taki sposób, aby w perspektywie długofalowej, rzędu kilkudziesięciu lat, dało jak najlepsze efekty. Największą szansę na zachowanie koszulek w idealnym stanie dajmy na to, przez kolejne 50 lat, mam gdy nadruków na nich nie będzie.

Bądźmy szczerzy – niszcząc nadruk, niszczysz koszulkę. Naprawa nadruku lub jego zastąpienie, nigdy nie będzie tym samym co oryginał. Równie dobrze mógłbym dać dziecku, żeby mi kredkami narysowało coś w miejscu zniszczonego numeru. Wartość historyczną i kolekcjonerską ma tylko oryginał.

Miałem takie koszulki, gdy zbierałem je jeszcze w stanie używanym (lata temu), że nadruk na koszulce z początku lat 90-tych pękał, kleił się lub przy próbie nawet delikatnego mycia, niszczył się. Pomyśl, że dziś kupię koszulkę z jakimś piłkarzem na plecach. Co będzie z tym nadrukiem za 30 lat? Za 40 lat? Za pół wieku? Jeżeli się zniszczy, koszulka do wyrzucenia i… czy znajdę wtedy koszulkę z dziś? Zrzekając się z nadruków, rezygnuje z pewnego ryzyka.

Chciałbym pozostawić po sobie pewne dziedzictwo, dzięki któremu przyszłe pokolenia będą mogły dotknąć i doświadczyć przeszłości taką, jaką była. W nienaruszonym stanie. Nietkniętą. Tak jakby osoba urodzona za 40 lat, mogła poczuć się jak my dziś.

Są jeszcze inne aspekty, takie jak pewność co do oryginalności nadruków itd. Na rynku jest horda oszustów z podróbami i „ulepszaczy”, którzy kleją nieoryginalne nadruki tylko po to, by wziąć wielokrotność ceny. Jednak to nie miejsce, by to wszystko opisywać.

 

Kacper Koszela: Co Cię „ciągnie” do pozyskiwania nowych i nowych i nowych koszulek do kolekcji? 🙂

Kryteria, które posiadam. Długofalowy plan działania. I takie coś w środku, czego nie potrafię opisać słowami. Kiedyś byłem bliski rozejścia się z koszulkami piłkarskimi. Zwyczajnie… wypalało się to we mnie. Dlaczego? W przyszłości opiszę to szerzej i powiem co zrobiłem, że iskierka zapłonęła wiecznym ogniem.

Wiem, że trudno jest trzymać się swoich postanowień. Każdy z nas obiecał sobie coś od jutra, od poniedziałku, czy nowego roku. Ile wytrzymujemy w swoich planach? Zazwyczaj o wiele za krótko, aby dały jakiś efekt. Tworzenie kolekcji to proces długoletni. Największą istotą jest więc właśnie to, by znaleźć w sobie to „coś”. Pasję. Ale to nie wszystko. Następnie trzeba jeszcze obrać sposób jej wykonywania. I on też musi sprawiać, że na myśl o poniedziałku chce się żyć, a nie… już po weekendzie, trzeba do roboty.

Tak, wiem. Często się pewnych rzeczy nie da przeskoczyć, ale to nie oznacza, że nie można działać w celu zmiany tego stanu.

 

X (Twitter)

zeus: Winiary czy Kielecki?

Wybór jest jeden i niepodważalny – Winiary. Jest milion razy lepszy. Smaczniejszy i gęściejszy. Nie rozumiem co ludzie widzą w Kieleckim? Wytłumaczcie mi to ;p

 

Monte Christo: Lubisz sex?

Lubię. Mam nadzieję, że nie pytasz w swoim imieniu, bo wtedy… nie lubię 😀

 

Do zobaczyska w trzeciej części 👊

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *